W Pudle - pokładowy bombowiec nurkujący Blackburn Skua Mk. II - 1/72 - Special Hobby

Model: Blackburn Skua Mk.II „Silver Wings”,
Producent: Special Hobby,
Nr kat.: 72217
Skala: 1:72
Tworzywo: model wtryskowy, elementy fototrawione, klisza, elementy żywiczne,
Malowanie: 3 x Wielka Brytania

Tytułowy bohater to brytyjski, pokładowy bombowiec nurkujący z okresu przedwojennego i początku II wojny światowej. Pozostawał on nieco w cieniu swoich sławnych kuzynów takich jak amerykańskie Dauntlesy i Helldivery czy niemieckie Stuka, co obecnie się przekłada na mniejsze zainteresowanie modelarzy i siłą rzeczy producentów modeli. Trzeba jednak pamiętać, że samoloty te miały na koncie sukcesy, zwłaszcza podczas kampanii norweskiej. Modele tego ciekawego a trochę zapomnianego samolotu ma w swojej ofercie firma Special Hobby. Są to zestawy zarówno w skali 1/48 jak i 1/72. Ja przyjrzałem się temu drugiemu.


Model zapakowany w niewielkie pudełko, którego szata graficzna nieco różni się od modeli oferowanych obecnie. Istotnie, model pierwszy raz wydano w 2009 r. a później wznowiono go tylko dwa razy, w 2011 i 2023 r. Zestaw, który otrzymałem do zrecenzowania to edycja z 2011 r. stąd nieznaczne różnice w stosunku do tego, co Special Hobby oferuje obecnie. Model to klasyczny short run, w którym elementy polistyrenowe uzupełnione są przez odlewy żywiczne oraz fototrawioną blaszkę i klisze z zegarami. To wszystko wraz kalkomanią stanowi zawartość zaklejanej foliowej torebki, wypełniającej wnętrze otwieranego z boku pudełka.

Podstawowe elementy modelu zostały rozmieszczone na trzech wypraskach wykonanych z szarego, dość twardego polistyrenu, jakiego to Special Hobby w tamtych czasach używało do produkcji swych modeli. Na pierwszej z nich znajdują się połówki kadłuba oraz kilka drobnych detali. Już na pierwszy rzut oka widać, że ten model powstał w sposób tradycyjny, bez wszelkiego rodzaju dobrodziejstw cyfrowego projektowania, tak powszechnego obecnie. Nie zmienia to jednak faktu, że projektant form znał się na rzeczy i dobrze wywiązał się z powierzonego mu zadania. Linie podziału poprowadzono równo i wyraźnie. Zaznaczono także różnego rodzaju detale w postaci paneli, pokryw i temu podobnych rzeczy. Nieźle też prezentują się detale wnętrza, choć na nich najwyraźniej widać jak duży skok technologiczny miał miejsce w projektowaniu modeli na przestrzeni ostatnich lat.

Podobna rzecz ma się ze skrzydłami, które znajdują się na kolejnej wyprasce. Linie poprowadzone w sposób prawidłowy i estetyczny, sporo detali. Poprawnie wykonane powierzchnie kryte płótnem. Lotki i klapy to integralne elementy skrzydeł, jeżeli ktoś chce wykonać je w pozycji wychylonej, musi popracować samodzielnie.

Trzecia ramka na wymiary nieco większe od dwóch opisanych powyżej. Znajdują się na niej wszelkie drobne detale, podzespoły kokpitu, podwozia i silnika . Jest też usterzenie poziome. Nie mam co prawda zastrzeżeń do sposobu wykonania zawartości tej wypraski, ale trzeba przez cały czas barć poprawkę na technologię, w jakiej wykonano ten model. Tutaj drobne nadlewki, brak kołków pozycjonujących czy konieczność przeszlifownia krawędzi poszczególnych elementów to norma. Podobnie jak żmudnego spasowywania poszczególnych elementów podczas klejenia o szpachlowaniu nie wspominając. Ja wiem, że niektórzy mogą tego nie przeżyć, więc lojalnie ostrzegam.

Oszklenie to niewielka ramka, na której znajdziemy osłonę kabiny, klosze reflektorów oraz lamp pozycyjnych. Oszklona nie jest dzielona, więc jeżeli chcemy pokazać, jak pienie wyszedł nam kokpit, trzeba będzie popracować trochę ze własnym zakresie. Na szczęście osłona nie jest specjalnie gruba, szyby mają dobrą przejrzystość i nie zniekształcają obrazu, więc może się obyć bez krojenia.

Skua ze Special Hobby to klasyczny short run, więc torebka z odlewami żywicznymi, uzupełniającymi elementy plastikowe jak najbardziej jest. Mamy tam makietę silnika, dury wydechowe, kolektor spalin, koła i kilka innych drobiazgów, bardzo przydatnych. Zdziwił mnie natomiast brak bomby, choć z drugiej strony na zachowanych zdjęciach archiwalnych, rzadko zdarza się  żeby Skua latały z bombami. Może jakiś klucz w tym jest. Ja  nie wiem. Uzbrojenie naszej miniatury w bombę nie będzie trudne, wystarczy dobrać standardową brytyjską bombę 225 kg i po sprawie.

Elementy polistyrenowe i żywiczne uzupełnione zostały przez fototrawioną blaszkę i kliszę z zegarami. Na blaszce znajdziemy tablicę przyrządów, pasy oraz całkiem sporo drobnych detali, których użyjemy głównie do detalowania kokpitu. Czyli klasyka w najlepszym wydaniu.

Kalkomania. Średniej wielkości arkusz na którym poza oznaczeniami i numerami znajduje się większość kolorowych emblematów graficznych stosowanych na tych samolotach oraz napisy eksploatacyjne. Trudno mi natomiast stwierdzić,  jakiego typu są te kalkomanie, w czasach kiedy wydano ten model, podwykonawcą nie był jeszcze Eduard. Na arkusiku nie ma nic na ten temat. Kalkomanie bez względu na to, kto je drukował prezentują się dobrze. Kolorystyka jest prawidłowa, nie zauważyłem także żadnych błędów drukarskich.

Producent proponuje nam trzy warianty malowania. Ponieważ zestaw nosi tytuł „Silver Wings” siłą rzeczy wszystkie proponowane warianty dotyczą okresu przedwojennego, kiedy to w Wielkiej Brytanii samoloty malowano na srebrno, lub pozostawiano w metalicznym wykończeniu dodając różne kolorowe elementy. Wszystkie warianty pochodzą z dywizjonów bazujących na lotniskowcu HMS „Ark Royal”. Schematy w postaci czarno – białych plansz znajdują się na ostatniej stronie instrukcji, zaś kolorowe sylwetki boczne zamieszczono na odwrocie pudełka.

Jak zaznaczyłem powyżej, instrukcja jest czarno – biała i ma postać kilkustronicowej broszurki. Dla niektórych może być to zbyt ciężki cios. Jak to, nie jest kolorowe? No tak, w czasach kiedy ten model się ukazał, Special Hobby drukowało instrukcje w taki właśnie sposób. Nie zmienia to faktu, ze wszystko było w nich czytelne i nie utrudniało procesu klejenia. Tak jest i w tym przypadku.
Tak zatem przedstawia się model bombowca Blacburn Skua w wykonaniu Special Hobby. W mojej ocenie to typowy zestaw dla koneserów. Po pierwsze trzeba umieć i lubić pracę z short – runami, po drugie trzeba lubić ten samolot. Branie go na warsztat z przypadku moim zdaniem nie ma najmniejszego sensu, bo można się szybko zniechęcić i zarzucić projekt. W rękach modelarza o pewnym doświadczeniu i jak zaznaczyłem lubiącym ten typ samolotu, może zamienić się w prawdziwą perełkę.

 

Dziękuję producentowi, firmie Special Hobby za przekazanie modelu  na potrzeby recenzji

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski



 

Partnerzy

           

 

Kluby modelarskie

 

 
   
                 
                 

 

Our website is protected by DMC Firewall!