Model:
• "The Ghost of Kyiv" MiG-29 of Ukrainian Air Force, ICM Models No.72140
Wykorzystane zestawy:
• Part, MiG-29A, interior set for Italeri kit, S72-014,
• Part, MiG-29A, exterior set for Italeri kit, S72-013,
• Eduard Brassin, AGM-88B HARM, 672 054
Kleje:
• Tamiya Extra Thin, Revell Contacta Liquid,
• cyjanoakrylowe
Farby:
• Bilmodelmakers
• akrylowe (różni producenci)
Chemia modelarska:
• Surfacer 1000, Tamiya
• Plastic Putty, Vallejo,
• Płyn do zmiękczania kalkomanii Mr. Mark Setter
• Wash Dark Grey, Black Tamiya,
• Matt verniks Vallejo,
MiG-29 to obok F-14 Tomcat jeden z moich ulubionych współczesnych samolotów. Niestety nie przełożyło się to na sklejone modele, bo w sumie powstał jeden, wieki temu z zestawu Revella przywiezionego jeszcze z za granicy i kupionego za dewizy. Model miał tragiczną bryłę, ale był nieźle spasowany, mi to jednak wtedy nie przeszkadzało. Postał oczywiście w polskim malowaniu. Potem w temacie MiGa-29 nie działo się kompletnie nic, aż do lata zeszłego roku kiedy to niemal równolegle pojawiły się na rynku dwa zestawy do budowy miniatury „Fulcruma” w skali 1/72, obydwa w słynnych już chyba na całym świecie ukraińskich Pielach. Mowa oczywiście o zestawach ICM Models oraz IBG Models, które swego czasu przedstawiłem bliżej w artykule pt. „Obrońcy Ukraińskiego Nieba”.
Żaden z tych zestawów nie był przeze mnie traktowany jako „pułkownik” zamierzałem je skleić, zaś luty był ku temu doskonałą okazją, ponieważ 24-go przypada rocznica bohaterskiego oporu Ukraińców przed w żaden sposób nie zasłużoną agresją. Klejąc model ukraińskiego MiGa-29 zamierzałem oddać skromny hołd ukraińskim lotnikom. Dlatego na warsztat trafił zestaw firmy ICM Models, czyli słynny „Duch z Kijowa”. To co napisałem o tej postaci i o samym zestawie w recenzji pozostaje nadal aktualne. Postanowiłem jednak przedstawić własną wizję „Ducha z Kijowa”, któremu pomaga MacGyver. To oczywiście cytat z jednego z tytułów w portalach internetowych, kiedy podano informację, że ukraińskie MiGi-29 przystosowano do przenoszenia rakiet AGM-88 HARM. Także w mojej wersji „Duch z Kijowa” ma się dobrze a polowanie na ruskie samoloty przeplata z polowaniem na ich stacje radiolokacyjne. Ponieważ do budowy przygotowywałem się już wcześniej, zaopatrzyłem się dwa zestawy blaszek fot otrawionych Parta dedykowanych do modelu Italeri. Właściwie to jest to zestaw uniwersalny, bo z powodzeniem był stosowany przez wielu modelarzy do budowy modeli MiGów-29 z różnych zestawów. Rakiety AGM-88 to żywice Brassin czeskiego Eduarda. Mogłem brać się do pracy.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Ważne jest także pewne założenie. Wiadomo bowiem, że ukraiński zestaw ma już kilka lat i nie można podchodzić do niego tak, jak do zestawów produkowanych współcześnie. Widziałem już relacje z budowy w którym użyto ogromnych ilości szpachli, którą potem mozolnie szlifowano, wyrównywano i dokładano sobie mnóstwo upierdliwej i zupełnie niepotrzebnej pracy. Ja skupiłem się na dokładnym wycięciu i oczyszczeniu z na szczęście nie licznych nadlewek podstawowych elementów modelu, dokładnie górnej i dolnej części kadłuba oraz obu chwytów powietrza. Potem nastąpiło wielokrotne sprawdzanie wzajemnego spasowania tych części i korekty miejsc łączenia. Pracy pilnikiem i kostką ścierną znaczenie mniej, ale miałem pewność, że użycie szpachlówki ograniczę do niezbędnego minimum. Dopiero teraz mogłem zabrać się za to, co jest widoczne na powyższych zdjęciach. Czyli luki podwozia. Luk podwozia przedniego dostał jedynie imitację przewodów instalacji, zaś komory podwozia głównego wydały mi się zbyt płytkie. Pogłębiłem jedynie wnęki na koła, na szczęście miękki plastik użyty do produkcji modelu znacznie ułatwił sprawę. Wykonałem na nowo boczne ścianki z kawałów hipsu, zaś stropy to oryginalne elementy wzbogacone o kilka detali konstrukcji no i oczywiście przewody. Trochę przewodów przykleiłem także to ścianek luków na wlotach powietrza. Dzięki temu, że wloty zostały już wcześniej dobrze spasowane z dolną częścią kadłuba ich wklejenie było bezproblemowe. Nieco szpachlówki nałożyłem jedynie w łączenia wlotów z gondolami silników. Pracowałem wtedy także nad kabiną, czyli wkleiłem odpowiednie fototrawione detale z blaszki Parta w odpowiednie miejsca w górnej połówce kadłuba.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Żeby dobrodziejstwo z blaszki Parta wpasować w wannę kokpitu, musiałem usunąć z niej podłogę i dokleić nową z polistyrenu a na niej osadzić fot otrawioną i dopiero na niej kolumnę drążka sterowego. Znaczenie mniejszych akrobacji wymagało wpasowanie paneli bocznych. Trzeba pamiętać o tym, że Part opracował swoje blaszki pod zupełnie inny zestaw, bezmyślne wklejanie zakończy się katastrofą. Uczulam na przednie części paneli w miejscu gdzie wejdzie tablica przyrządów. Ja nie zastosowałem fot otrawionej ponieważ zauważyłem pewne równice pomiędzy wersją 9.12 (Part/ Italeri) a 9.13 (ICM). Zmodyfikowałem nieco tę z zestawu, wykorzystując jedynie cześć detali Parta. Za to fotel okleiłem wszystkim, co było. Oczywiście musiałem nieco zeszlifować boki, aby bezproblemowo wszedł na swoje miejsce w kokpicie. W kilku miejscach dokleiłem też trochę przewodów, zaobserwowałem je na zdjęciach oryginału.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Kokpit następnie pomalowałem. Do budowy tego modelu używałem farb Bilmodelmakers i kokpit nie był tu wyjątkiem. Odcień szarego dobrałem na podstawie zdjęć. Drobne detale tradycyjnie malowałem już pędzelkiem farbami akrylowymi różnych producentów. Ponieważ kalkomania na tablicę przyrządów nieco rozminęła się z rozkładem przyrządów na moje tablicy, pociąłem ja żyletką na poszczególne zegary i wskaźniki i pojedynczo umieszczałem tam, gdzie należało. Na koniec kokpit potraktowałem washem.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Po wklejeniu kokpitu na swoje miejsce i nałożeniu odrobiny balastu w cześć nosową, model został złożony w całość. Kadłub miałem spasowany już wcześniej, więc ze złożeniem go w całość nie miałem problemu. W miejsca łączenia wpuściłem klej cyjanoakrylowy, który posłużył mi za szpachlówkę. Dzięki temu szlifowanie i polerowanie odbyło się zupełnie bezstresowo. Czynność tę zakończyłem nacięciem zeszlifowanych linii podziału. Skrzydła i usterzenie także zostały odpowiednio przygotowane do montażu. Spasowanie wielokrotnie sprawdzone przed montażem. Po wklejeniu wystąpiły w kilku miejscach delikatne szczeliny, ale wypełniłem te akrylową szpachlówką Vallejo, której nadmiar usunąłem patyczkiem higienicznym i zwilżonym w wodzie pędzelkiem. Prace nad płatowcem zakończyłem montując większość fototrawionych detali z Parta. Wszelkie anteny oraz czujniki zostawiłem na koniec, po pomalowaniu i nałożeniu kalkomanii.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Równolegle powstawały podzespoły podwozia głównego. Golenie dostały imitację przewodów, trochę detali z Parta i trochę dorobionych we własnym zakresie na podstawie zdjęć. Pokrywy luków nowe zawiasy (zrobiłem je celowo nieco dłuższe żeby móc wygodnie operować nimi podczas malowania) oraz reflektory do lądowania wraz z okablowaniem.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Malowanie przebiegało standardowo, czyli najpierw podkład, potem ciemnoszary (Bilmodel 160) na wszystkie panele dialektyczne, potem maskowanie i dwa zasadnicze kolory kamuflażu. Digital Camo to w sumie pięć kolorów, przy czym trzy znajdują się na kalkomaniach. Model zatem należało pomalować najjaśniejszym kolorem kamuflażu na wszystkich górnych i bocznych powierzchniach oraz nieco ciemniejszym wszystkie powierzchnie dolne. Jak wspomniałem powyżej używałem lakierów Bilmodelmakers. Na dolne powierzchnie najbardziej pasował mi Bilmodel 157, zaś na górne stworzyłem własną mieszankę z białego 077 do którego dodałem nieco jasnoszarego 156. Po wyschnięciu farb i zdjęciu maskowania poprawiłem miejsca, które tego wymagały i mogłem zabrać się za dalszy etap prac.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Było to podwozie. Farbkami akrylowymi pomalowałem takie rzeczy jak piasty kół, opony, przewody i temu podobne detale. Wkleiłem na swoje miejsca pokrywy luków dopasowując uprzednio długość ich zawiasów, poprawiłem malowanie i potem wszystko potraktowałem czarnym washem. Potem odłożyłem model do całkowitego wyschnięcia.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Wraz z montażem podwozia, na swoje miejsce trafiły także dysze silników. Wykorzystałem te z zestawu, uzupełniając tylko o detale Parta, które i tak ledwie widać w środku. Uzupełniłem je tyko o charakterystyczne pierścienie w częściach przykadłubowych. Malowanie przebiegało następująco – najpierw czarny, potem srebrny, następnie srebrny w dodatkiem czarnej nanosiłem go cienką kreską wzdłuż linii. Na samym końcu końcówki dysz oraz kilka paneli potraktowałem odrobiną srebrnej z dodatkiem niebieskiej – chodziło mi o efekt wyżarzonego metalu. Montaż podwozia odbył się bez większych sensacji, musiałem tylko nieco rozwiercić otwory montażowe.
![]() |
![]() |
Prawidłowe nałożenie kalkomanii to jeden z tych etapów budowy, który rzutuje na ostateczny wygląd modelu, dlatego wbrew pozorom nie należy on do łatwych. Zwłaszcza w sytuacji, gdzie większość kamuflażu to właśnie kalkomanie, którymi oklejamy praktycznie cały model. Tak było w przypadku ukraińskiego MiGa. Nakładanie kalek postanowiłem podzielić na dwa etapy. Najpierw kamuflaż a po jego dokładnym wyschnięciu, cała reszta. Zacząłem od pokrycia modelu konkretną warstwą Sidoluxu, co wyrównało powierzchnie modelu i zabezpieczyło kalki przed srebrzeniem. Kalkomanie nakładałem w następującej kolejności: najpierw usterzenie pionowe, potem górna część kadłuba od tyłu do przodu, potem skrzydła – od środka do końcówek i na samym końcu usterzenie poziome. Muszę przyznać, że trochę się tego obawiałem, ale poszło całkiem sprawnie. ICM wykonał tu naprawdę dobrą robotę. Kalkomanie kładły się bardzo dobrze, dobrze też reagowały na chemię i wchłonęły się w powierzchnię modelu. Trochę kłopotu sprawiła jedynie duża kalkomania na górnej części kadłuba, z racji sporej powierzchni, no i w przedniej części okazała się nieco za wąska, piele nie dochodziły do granicy kolorów kamuflażu z dolną częścią kadłuba. Musiałem dorobić farbę w odpowiednich odcieniach i pomalować te miejsca. Przydałoby się trochę zapasu poszczególnych kolorów, tak żeby można było sztukować jak coś ewentualnie nie wyjdzie. Nie zmienia to jednak faktu, że kalki nałożyłem w nieco ponad godzinę.
![]() |
![]() |
Po ich wyschnięciu i podmalowaniu kilku miejsc, które tego wymagały nałożyłem całą resztę kalkomanii. Pomimo, że producent wyposażył modelarzy w trzy komplety numerów w różnych kolorach, ja zdecydowałem się białą „19” widniejącą na pudełku i schemacie malowania. Podejrzewam, że ten numer nie jest przypadkowy a mi zależało, żeby samolot należał do jednej z eskadr odpowiedzialnych za obronę powietrzną Kijowa. Nie będę się tu wdawał w szczegóły odnośnie jednostki i bazy, pomimo że jest to wiedza ogólnie dostępna to jednak po co ją powielać. Nie jest jeszcze ku temu pora. Myślę, że za jakiś czas cała wiedza na temat Ducha z Kijowa będzie ogólnie dostępna i będzie możliwe dokładne odtworzenie malowania samolotu na którym latał. Zaobserwowałem natomiast, że ukraińskie MiGi w pixelowym kamuflażu są niemal nieskazitelnie czyste, więc ślady eksploatacji ograniczyłem jedynie do zapuszczenia na czarno linii wszystkich powierzchni sterowych.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Na zdjęciach powyżej widać, że moja miniatura ma już założony komplet podwieszanych środków bojowych. Wspomniałem powyżej, że chciałem aby mój model miał podwieszone pociski rakietowe AGM-88 HARM i w tym celu zamierzałem wykorzystać żywice Eduarda. Czeski zestaw ma także adaptery i to w dwóch wersjach. Pozostało tylko wykonać tylko odpowiednie belki dla tych podwieszeń. Tu pojawił się problem, bo na zdjęciach nie wiele było widać. Pewną pomocą okazała się zapowiedź firmy ResKit, która właśnie wprowadziła do swojej oferty pociski HARM z adapterami i belkami do MiGów-29. Początkowo chciałem je zamówić, ale kiedy zorientowałem się, że dostanę je dopiero w połowie marca, zdecydowałem, że zrobię je samodzielnie, wzorując się na zdjęciach zestawu ResKita. Efekt myślę nie najgorszy, co widać powyżej. Pozostałe belki i pociski pochodzą z zestawu, wystarczyło je tylko porządnie oszlifować. Pomalowane i oklejone kalkomaniami pociski znalazły się na swoich miejscach w modelu.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Mogłem się teraz zabrać za przyklejenie całej fot otrawionej drobnicy, jaka była umieszczona w różnych miejscach płatowca. Przy okazji przetestowałem patent o którym myślałem od dawna. Zawsze ułamywały mi się „wąsy” do odprowadzania ładunków elektro statycznych (chyba nic nie pokręciłem?). W dawnych czasach robiłem je polistyrenowych prętów wyciąganych nad ogniem więc nic dziwnego, że ich żywotność była mocno ograniczona. Teraz zrobiłem je z kawałków żyłki wędkarskiej, które przykleiłem w odpowiednich miejscach do skrzydeł i usterzenia. Żyłka jest sztywna i jednocześnie elastyczna, więc powinna zdać egzamin. „Wąsy” oraz pozostałe drobiazgi pomalowałem odpowiednimi kolorami, a cały model pokryłem matowym werniksem.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Osłona kabiny była ostatnim etapem prac nad modelem. Dużo dały tu detale Parta. Przed wklejeniem wiatrochronu zamontowałem zespół celownika. Na zdjęciach wyraźnie widać, że w miejscu styku szyby z ramą jest coś w rodzaju uszczelki w kolorze ciemnoczerwonym lub brązowym. Ponieważ malowanie tego pędzelkiem było dla manie wykonalne, wykorzystałem pasek kalkomanii w odpowiednim kolorze, który przyciąłem ostrym nożykiem do odpowiednich rozmiarów. Z nakładaniem było trochę zabawy, trzeba było użyć dość sporo płynu do kalek, ale efekt w sumie niezły.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Wiatrochron i limuzyna znalazły się na swoich miejscach. Kabina oczywiście w pozycji otwartej, żeby było widać jej zawartość. Jeszcze pozostało wymalowanie świateł pozycyjnych i reflektorów oby model był gotowy.
![]() |
![]() |
Uzupełniłem go o wodzidło pochodzące z zestawu IBG/Trumpeter. Najpierw zrobiłem z nim to, co uzbrojeni w ciągnik ukraińscy farmerzy z ruskim czołgiem, a następnie wkleiłem w całość i pomalowałem. Kolorystykę dobrałem na podstawie znalezionych w Internecie zdjęć.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Model wraz z wodzidłem umieściłem na przygotowanej uprzednio podstawce. Nie jest to co prawda podstawka idealnie oddająca wygląd płyty ukraińskiego lotniska, ale na chwilę obecną mi wystarcza. Taką podstawkę ma w ofercie producent modelu czyli firma ICM Models, więc jak ktoś będzie chciał pisać doktorat z tego zagadnienia, to będzie to odpowiedni produkt.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Model MiGa-29 firmy ICM Models okazał się bardzo przyjemny w klejeniu. Wbrew pozorom jest on całkiem nieźle spasowany, dobrze też znosi wszelkie zabiegi waloryzacyjne. Jeżeli ktoś chce mieć model ukraińskiego MiGa-29 za rozsądne pieniądze, to jest to moim zdaniem całkiem dobra propozycja, tym bardziej, że producent zapowiada kolejny zestaw właśnie z pociskami AGM-88. Czy znajdzie się na moim warsztacie tego nie wiem, wiem na pewno, że w przyszłości ukraińskie pixele zagoszczą na moim warsztacie.
Pamięci płk pil. Ołeksandra Jakowycza Oksanczenki ps. „Szary Wilk” i mjr pil. Stepana Iwanowycza Tarabałki oraz innych ukraińskich pilotów poległych podczas odpierania rosyjskiej agresji
Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski