wykorzystane zestawy:
- Crusader Mk. III with 20mm Oerlikon guns, IBG Models, Nr kat. 72070
Kleje:
- Tamiya Extra Thin, cyjanoakrylowe,
Farby:
- podkład Tamiya Surfacer 1200,
- HATKA Orange line, Red line,
- Tamiya Color enamel,
- Vallejo
Chemia modelarska:
- Płyn do zmiękczania kalkomanii Mr. Mark Setter,
- Vallejo Matt Verniks,
- Suche pigmenty Vallejo, Talen
- kredki Tamiya.
Sierpień 1944r. to okres intensywnych walk w rejonie francuskich miejscowości Falaise, Chambois i Trun. Siły alianckie, wśród nich 1 Polska Dywizja Pancerna dowodzona przez gen. Stanisława Maczka do okrążenia a następnie rozbicia znacznych sił niemieckich w tym doborowych jednostek pancernych SS. Historia zna te zmagania jako "Kocioł pod Falaise" i obok Bitwy o Anglię jest uważana jako jedna z największych bitew toczonych przez polskich żołnierzy. Dysponując nowiutkim, jeszcze niemal ciepłym modelem czołgu Crusader od IBG Models, postanowiłem po modelarsku uczcić rocznicę tych krwawych zmagań.
Nowy model przeciwlotniczego Crusadera jest opracowany w sposób przyjazny dla modelarza. w pełni potwierdzam to, co napisali wcześniej Edmund i Marek, i czego sam doświadczyłem wcześniej przy innych modelach pojazdów tego producenta w skali 1/72. Model świetnie spasowany, nie wymagający szpachlówki, powstał w ciągu jednego p wieczora i to bez jakiegoś maratońskiego tempa. Jedyny problem na jaki napotkałem to wycięcie z ramek luf. Zostawiłem w końcu same tylce, a lufy to kawałki polistyrenowego pręta odpowiedniej grubości. Gąsienice postanowiłem przykleić do kadłuba dopiero po pomalowaniu modelu.
Elementy fototrawione dołączone do zestawu osłony refelktorów, z montażem nie ma żadnych problemów oraz osłony boczne kadłuba. Tu już się trzeba nagimnastykować z ich prawidłowym powyginaniem i uformowaniem, dobrze mają posiadacze profesjonalnych zaginarek. Ja musiałem poradzić sobie przy pomocy peset i cążek, ale w końcu się udało. Chcąc nadać mojej miniaturze bojowego sznytu w kilku miejscach je artystycznie powyginałem, chłopaki zawadzili o jakiś murek :) Z przyklejeniem ich do kadłuba, podobnie jak z gąsienicami, postanowiłem jednak zaczekać do pomalowania modelu.
Następnie model rozebrałem na kawałki i pomalowałem. Czyli podkład i kolor bazowy, w moim wypadku lakier Tamiyi - Olive Drab XF-62. Nie bawiłem w jakieś rozjaśnianie i różne artystyczne wymysły. Ja pojazdy maluje i brudzę tak, jak je widzę na zdjęciach z epoki, czy na imprezach rekonstrukcyjnych, na których czasem się pojawiam. Pozostałe kolory, czyli gąsienice, bandaże na kołach, czy wnętrze wieżyczki to już pędzelek i farby akrylowe Hataka i Vallejo. Po wyschnięciu farby złożyłem w całość moją miniaturę, po prostu przykleiłem gąsienice i ich osłony.
Mając pomalowany model mogłem zabrać się za kalkomanie. Oczywiście położenie ich bezpośrednio na piękna matową powierzchnie lakieru Tamiyi skutkowałoby srebrzeniem jak stąd do Władywostoku, wiec zanim nałożyłem kalki na modelu wylądowała warstwa Sidoluxu. Kalkomanie położyły się bezproblemowo, nawet gwiazda na dachu wieży, składająca się zresztą aż z czterech elementów. Wielkie brawa dla Techmodu! Po wyschnięciu wystarczyło tylko kilka miejsc wyretuszować kolorem białym. Kiedy kalki były suche, model pokryłem kilkoma warstwami matowego werniksu, żeby odzyskać głęboki mat, utracony przez nałożenie Sidoluxu. Przy ostatniej warstwie do werniksu dodałem trochę ciemoszarej farby uzyskując coś w rodzaju wascha i tą miksturą prysnąłem we wszystkie zagłębienia modelu.
Kiedy już biorę się za modele pojazdów wojskowych, zawsze umieszczam je na podstawkach imitujących fragment terenu. Tak było i tym razem, zrobiłem winietkę na której zrobiłem fragment drogi, jakieś krzaki i fragment żywopłotu. Ze starych zapasów znalazłem figurki kilku brytyjskich żołnierzy, których po pomalowaniu umieściłem na dioramce. Oczywiście robiłem to przymierzając całe towarzystwo razem z czołgiem, aż w końcu wybrałem najlepsze moim zdaniem ustawienie składników scenki. Niestety nie dysponowałem żadnym zdjęciem polskiego Crusadera, żebym miał się na czym wzorować, no ale trudno...
Mając już "naturalne środowisko" występowania broni pancernej i piechoty mogłem zrobić ślady eksploatacji na moim czołgu. Oczywiście ślady te musiały odpowiadać terenowi po którym poruszał się pojazd i uwzględniać fakt, że pierwowzór budowanego przeze mnie pojazdu zaledwie 1 sierpnia 1944r. przybył do Francji więc nie zdążył się w jakiś straszny sposób sponiewierać i zardzewieć. więc po raz kolejny artyzm na bok. Załcząłm od przetarcia krawędzi miękkim ołówkiem, potem trochę zaschniętego błota z kredki Tamiyi na gąsieniece koła i podwozie, a na końcu suche pigmenty, kurz na dół pojazdu, rdza i sadza na układ jezdny. W wieżyczce umieściłem także figurkę polskiego czołgisty, oczywiście w czarnym berecie. Czy było to prawidłowe, czy nie nie wiem, doktoratu na ten temat nie pisałem.
Gotowy pojazd umieściłem na stałe na dioramce i w ten sposób zakończyłem prace nad tym dość szybkim i relaksacyjnym projektem. Jakby zliczyć łączny czas w jakim winietka powstała, byłoby tego trzy może cztery popołudnia. Taka odskocznia od poważnych tematów.
W ten sposób IBG Models po raz kolejny uraczyła modelarzy świetnym produktem. Modele Crusaderów okazało się, że są bardzo potrzebne, że nie ma dobrych miniatur tych zasłużonych przecież pojazdów. Tak przynajmniej twierdzą spece od pancerki. Ja bawiłem się przy tym modelu bardzo dobrze i czekam na kolejne wersje tego pojazdu, które mają się ukazać, podobno jeszcze w tym roku.
Dziękuję producentowi firmie IBG Models za przekazanie zestawu na potrzeby relacji.