W pudle - Hellcat (Eduard) vs. Hellcat (Hobby Boss) -1/48

 
 
Ostatnimi czasy modelarze mają szczęście do modeli Hellcatów, bowiem czeski Eduard i chiński Hobby Boss wprowadziły na rynek zestawy umożliwiające wykonanie modeli praktycznie wszystkich wersji tej maszyny. Czeskie produkty trafiły na rynek jako pierwsze, Eduard oferuje je w kilku standardach różniących się od siebie dodatkami i bądź ich brakiem. Mamy zatem Profipack, Weekend Edition, Royal Class oraz zestaw Dual Combo zawierający dwa kompletne modele umożliwiające wykonanie odmian brytyjskich Mk I i MkII. Temu zestawowi oraz F6F3 Erly Version Hobby Bossa przyjrzymy się nieco bliżej, starając się znaleźć odpowiedź na pytanie, zresztą bardzo trudne, który z tych zestawów jest lepszy. Wszystkie modele opracowano niezwykle starannie i dla jednego lepszy będzie Eduard, dla innego Hobby Boss.

EDUARD

W przypadku Dual Combo Eduarda pojedynczy zestaw składa się czterech ramek z oliwkowozielonego polistyrenu (Mk I – 102 elementy, Mk II – 103), jednej zawierającej oszklenie (odpowiednio – 16 i 14 elmentów), dwóch blaszek fototrawionych, w tym jednej barwionej oraz kompletu masek do malowania oszklenia kabiny i kół.

 

 
  
 
 

Ponadto jest jedna wspólna dla obu modeli ramka zawierająca dwa komplety niekierowanych pocisków rakietowych, w dwóch wersjach amerykańskiej i brytyjskiej (24 części). Elementy polistyrenowe wykonano z bardzo dużą dbałością o szczegóły, linie podziału są wklęsłe i delikatne, podobnie faktura szwów nitowych. Przy pokryciu kadłuba uwzględniono zakładki, na które łączono poszczególne jego elementy. Detale takie jak kabina czy podwozie to już najwyższy światowy standard. Świadczy choćby o tym choćby fakt, iż w przypadku podwozia głównego odwzorowano zębatkowy mechanizm obrotu goleni podczas jego chowania. Na dobrą sprawę modele można skleić z pominięciem dołączonych blaszek i również będą się prezentować szalenie efektownie.

Do dyspozycji mamy, zatem dwa zestawy części umożliwiające budowę dwóch modeli. Myliłby się jednak ten, kto myśli, że to dwa takie same zestawy. Podwójne są tylko ramki z drobnymi detalami, szkło i część blaszek. Oszklenie jest jednym z najmocniejszych punktów czeskiego zestawu. Przejrzyste, cienkie, z równiutko poprowadzonymi ramami. Od pewnego czasu standardem jest umieszczenie dwóch rodzajów limuzyny – w wersji zamkniętej i otwartej. Kadłuby różnią się tym, że wersja Mk I posiada charakterystyczne małe okienka za kabiną, czego z kolei nie ma w wersji Mk II. Podobnie ma się rzecz ze skrzydłami, oba komplety różnią się fakturą powierzchni. Różnice w występują również w blaszkach zawierających wyposażenie kokpitu, zostały uwzględnione nawet najdrobniejsze różnice pomiędzy obu wersjami.

Do każdego modelu otrzymujemy po dwie blaszki fototrawione, jedna barwiona zawiera głównie detale kokpitu, natomiast druga to elementy silnika, stabilizatory bomb i temu podobne drobiazgi.

Instrukcja to wydana na bardzo wysokim poziomie edytorskim broszura, zawierająca poza meritum wiele informacji o historii samolotu oraz o konkretnych egzemplarzach, których modele możemy wykonać. Rysunki instrukcyjne są czytelne i przejrzyste, wszystko jasno pokazane i niczego nie trzeba się domyślać.

Producent przewidział sześć schematów malowania, po trzy dla każdej z wersji. Dwa pochodzą z europejskiego teatru działań wojennych, pozostałe z dalekowschodniego. Dołączone kalkomanie to dwa arkusiki – jeden zawiera oznaczenia, drugi natomiast stencile. Błony kalkomanii są cienkie, zaś rysunek poprawny merytorycznie i wolny od błędów drukarskich. Producentem ich jest włoski Cartograf. Mnie to akurat cieszy, bo nie miałem z tymi kalkami problemów, znam jednak i takich co wieszali na nim wszystkie możliwe psy.

 

HOBBY BOSS

 

Zestaw Hobby Bossa pomimo, że jest skromniejszy również prezentuje się bardzo efektownie, standardem i ceną odpowiada eduardowskiemu Weekend Edition. W modelu nie ma blaszek, ani masek, zestaw składa się z czterech dużych ramek, jednej mniejszej, osłony silnika i dwóch ramek z oszkleniem.

W sumie 110 elementów z jasnoszarego tworzywa sztucznego oraz 6 przezroczystych. Tutaj również widać dbałość o szczegóły i wysoki poziom opracowania modelu. Poszczególne detale są wykonane precyzyjnie i prawidłowo pod względem merytorycznym.

Dużym plusem tego zestawu jest odtworzenie struktury wewnętrznej kadłuba, przedziału silnikowego oraz mechanizmu składnia płatów, o kabinie nie pisze bo to standard. Możliwość wykonania składanych skrzydeł na pewno usatysfakcjonuje amatorów dioram lotniczo – morskich zwłaszcza scenek z pokładu lotniskowców. Jednym mankamentem modelu jaki dostrzegłem, jest gładka powierzchnia kadłuba, nie ma charakterystycznego łączenia poszczególnych segmentów na zakładkę, co zresztą zrobili w swoim modelu Czesi.

W przypadku modelu Hobby Bossa również oszklenie jest bardzo dobrze wykonane – cienkie i przejrzyste. Instrukcja montażu to czarno – biała ulotka, nie robi takiego wrażenia jak ta w modelach Eduarda, ale wszystko jest tu na miejscu, problemów z budową nie powinno być.

Hobby Boss przewidział w swoim modelu dwa malowania, jedno z lotniskowca USS Essex, drugie z USS Princetown. Kalkomanie są również bez zarzutu, czysty i poprawny merytorycznie rysunek, cienkie błony. Poza oznaczeniami mamy również komplet stencili.

Dysponujemy ponadto kolorową ulotką, która ma nam teoretycznie ułatwić malowanie modelu. Piszę teoretycznie, bo już na pierwszy rzut oka widać, ze coś jest nie tak z trójkolorowym malowaniem z USS Princetown. Broszurka wskazuje, ze górne powierzchnie płatów mają być pomalowane kolorem Intermediate Blue, co jest ewidentnym błędem, gdyż prawidłowy kolor w tym wypadku to Navy Blue. Ponadto bardzo dziwnie, choć znajomo brzmi opis tego malowania: „Lotniskowiec USS Princetwon, Polowa 1944r.” Jest niezmiernie miłe, że światowi producenci modeli korzystają z polskich opracowań, ale proszę Państwa, jak ściągać to z głową!

PODSUMOWANIE

Podsumowując, zarówno Eduard jak i hobby Boss uraczyły modelarzy kolejną porcją mocnych wrażeń. W bardzo pozytywnym znaczeniu tego słowa. Za sumę około 50 – 70 złotych otrzymujemy wysokiej jakości modele (Hobby Boss i Eduard Weekend Edition) zaś za około 100 – 120 złotych modele Eduarda z blaszkami i maskami. Czyli za tyle co znacznie starszy i gorszy model Hasegawy. W mojej ocenie oba modele nie wymagają praktycznie żadnych uzupełnień, jedyne co można wymienić to lufy i rury wydechowe. Celowo o tym piszę, bo sam Eduard wypuścił już kilka zestawów blaszek do swoich modeli, które z powodzeniem można zastosować do produktów Hobby Bossa, które umożliwiają waloryzację takich podzespołów modelu jak komory podwozia czy wykonanie komór uzbrojenia. Również tandem Aires/Quicboost nie próżnuje i do tunningu Hellcata przygotował już kilka pozycji. O tym, kto jaki model wybierze właściwie zadecydują gównie indywidualne gusta modelarzy, a każdy wybór będzie dobry. Z obu zastawów jest możliwe wykonanie bardzo efektownych replik.

Wykaz dodatków:
EDUARD:
ED48585 - F6F Hellcat undercarriage,
ED48588 - F6F Hellcat gun bay,
ED49411 - F6F Hellcat self-adhesive,
EDBIG4898 - F6F-3 Hellcat,
EDFE411 - F6F-3 Hellcat self adhesive,
BIG4898 – zestaw BIG ED do modelu Eduarda,

AIRES/QUICKBOOST:
A4357 - F6F-3/5 Hellcat wheel bay,
A4356 – F6F-3 Hellcat cocpit set,
A4394 – F6F-5 Hellcat cocpit set,
QB48144 – F6F-5 Hellcat Correct Cowling,
QB48169 - F6F-3 Hellcat engine,
QB48171 - F6F-3 Hellcat exhaust,
QB48174 - F6F-3 Hellcat Undercarriage Covers,
QB48181 - F6F-3 Hellcat gun barrles early,
QB48185 - F6F-5N Hellcat conversion,
QB48190 - F6F-5N Hellcat gun barrels,
QB48196 - F6F-5N Hellcat conversion set,
QB48215 - F6F-3E Hellcat conversion set
QB48216 - F6F-5/5E Hellcat gun barrels, 20mm common
QB48226 - F6F-5 Hellcat engine,
QB48928 - F6F-3 Hellcat engine (Hobby Boss),
TECHMOD:
48019 - Grumman F6F-5 Hellcat,
48022 - Grumman F6F-3 Hellcat,
48065 - Grumman Hellcat Mk.I + canopy masks

 

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski

Partnerzy

         

Kluby modelarskie

 

 
       
                 
                 

 

Our website is protected by DMC Firewall!