Model:
•Mikrostocznia – Okręt korsarski “Zemsta Królowej Anny”
Kleje:
•cyjanoakrylowe
•klej penetrujący Tamiya
Farby:
•BilmodelMakers, AK, Vallejo, Hataka, Italeri
Model żaglowca w 21 dni? Dobre sobie, takie modele powstają miesiącami jak nie latami. Taki pogląd jest jak najbardziej uzasadniony, gdyż tyle czasu potrzeba na stworzenie z drewna arcydzieła szkutniczego w dużej, wystawowej skali. Do tego oczywiście trzeba nie tylko doświadczenia i umiejętności, ale także sporej wiedzy z zakresu budowy żaglowców. Jest jednak wyjątek. Są to mikromodele, które pomimo niewielkich rozmiarów można wykonać w sposób równie efektowny, a nie potrzeba do tego specjalistycznego i warsztatu oraz czasu liczonego w latach.
Ponieważ zdarzyło mi się swego czasu wykonać kilka modeli żaglowców w skali 1/700, mogę zaryzykować wygłaszanie poglądów przedstawionych powyżej. W moim wypadku wystarczyło tylko ogólne doświadczenie w budowie modeli okrętów w skali 1/700 oraz dość ogólna wiedza o budowie dawnych żaglowców. Wiedza ta jest zresztą ogólnie dostępna w książkach czy internecie. Stwierdziłem, że budowa modelu korsarskiego żaglowca “Zemsta Królowej Anny” w skali 1/700 wydanego swego czasu przez firmę Mikrostocznia będzie doskonałą okazją do podzielenia się kilkoma patentami, pozwalającymi na wykonanie efektownej miniatury dawnego okrętu w domowych warunkach w dość rozsądnym czasie. Zatem do dzieła.
Początek budowy nie różni się niczym od budowy innych mikromodeli żywicznych. Trzeba oczyścić poszczególne element I co się da złożyć w całość. Czyli oczyścić kadłub i dokleić do niego uprzednio przygotowane maszty. Do ich wykonania użyłem głównie prętów węglowych dołączonych do zestawu, używałem też mosiężnego drutu o różnej grubości. Dolne marsy uzupełniłem o wzmocnienia ich podstaw, zaś górne wykonałem od podstaw. W obu przypadków użyłem cienkiego hipsu.
Kadłub oczywiście można uzupełnić o drobne detale, jak ktoś chce. W moim wypadku były to latarnie na rufowym kasztelu, kilka listew na burtach oraz stelaż na którym umieszczono szalupę. Ten ostatni detal zamierzałem przykleić dopiero po pomalowaniu modelu.
Malowanie było kolejnym etapem budowy, przy czym kolor bazowy naniosłem przy pomocy aerografu, zaś pozostałe kolory za pomocą cienkich pędzelków lub zaostrzonych wykałaczek. Oczywiście pokłady otrzymały delikatny wasch, który uwypuklił ich fakturę. Kiedy wszystko było suche, wkleiłem szalupę wraz z podestem i dołożyłem imitację wioseł. Do tego celu użyłem polistyrenowego pręcika w kolorze beżowym.
Polistyrenowe pręty uzyskiwane z wyciągania nad płomieniem świecy kawałka ramki wtryskowej są powszechnie używane do różnych celów przez modelarzy redukcyjnych. Pręciki takie w różnych grubościach i kolorach posłużą nam do wykonania takielunku. Metoda, którą stosuję jest dość prosta I bezproblemowa, trzeba tylko pamiętać o kilku rzeczach. Po pierwsze pręcików musimy sobie przygotować dość spory zapas. Pręciki powinny mieć różną grubość i kilka kolorów, jak liny w prawdziwym okręcie. Ja przygotowałem sobie pręciki w kolorach czarnym, brązowym i beżowym. Pręciki docinamy nożykiem lub żyletką na odpowiednią długość, mocujemy punktowo klejem cyjanoakrylowym. Oczywiście jeśli wcześniej się tego nie robiło, może się wydawać trudne i pracochłonne, ale kiedy nabierze się trochę wprawy, cała praca idzie szybko. Pamiętać trzeba także, żeby zaczynać mocowanie lin od tych, znajdujących się bliżej linii symetrii modelu. Ja zacząłem od sztagów czyli lin biegnących pomiędzy masztami w linii symetrii modelu. Ponieważ wchodzą one w skał tzw. olinowania stałego zrobiłem je z pręcików w kolorze czarnym.
Kolejne liny to także elementy olinowania stałego czyli paduny liny przytrzymujące maszty od tyłu, a także wanty – charakterystyczne drabinki sznurowe, bez których każdy model dużego żaglowca wygląda blado. Firma Mikrostocznia ma w ofercie wanty fototrawione, które sprzedaje zarówno osobno, jak i dołącza do niektórych modeli, takich jak budowana przeze mnie “Zemsta Królowej Anny”. Wystarczy je dociąć do odpowiednich rozmiarów, pomalować i przykleić na miejsce. Naprawdę “robią robotę”. Pomiędzy padunami pojawiły się także liny o podobnym przebiegu, tylko brązowego koloru. To fały, których zadaniem było utrzymanie rej na swoich miejscach na masztach. Z uwagi na skalę zdecydowałem się na wykonanie tylko tylnych ich fragmentów. Równocześnie zacząłem przygotowywać sobie żagle. Dolne żagle rejowe można wykonać zarówno jako w całości postawione, ale także zrefowane. W tym celu wykorzystujemy elementy żywiczne, dołączone do zestawu. Byłem bardzo ciekaw efektu, więc przygotowałem sobie żagle zrefowane. Pomalowałem je, potraktowałem je szarym waschem i przykleiłem do rej, wykonanych z prętów węglowych. Pamiętajmy o tym, żeby rejki delikatnie spiłować na końcach, nada im to autentyczności.
Pozostałe żagle wykonałem nieco inaczej. Chusteczkę higieniczną podzieliłem na warstwy. Taką pojedynczą warstwę pokryłem z obu stron białą farbą. Należy użyć do tego lakieru modelarskiego np. Bilmodel. Farbę nanosimy aerografem. Po wyschnięciu można po niej pisać, więc za pomocą dobrze zaostrzonego ołówka rysujemy żagle wraz z całą fakturą brytów i wzmocnień. Można je następnie wyciąć i przykleić do rej. Te ostatnie wykonałem tym razem z kawałków drutu pomalowanego odpowiednim kolorem. Żagle otrzymały także liny ułatwiające ich stawianie oraz zwijanie. Gejtawy i perty z tylnej strony oraz gordingi z przodu.
Tak przygotowane żagle można umieszczać na masztach. Ten etap prac dobrze podzielić sobie na kilka etapów, dzięki temu umieścimy na masztach naprawdę bogatą imitację takielunku i zrobimy to w miarę w bezstresowy sposób. Najpierw przyklejamy na swoje miejsca dolne żagle rejowe, te zrefowane oraz rozwinięty, trójkątny bezanżagiel. Przyklejamy także liny mocujące reje do masztów. W przypadku żagli rejowych były to topenanty, które biegły on noków (końców rej) do masztów oraz dalej do pokładów. Ze zrozumiałych względów ostatni ich odcinek pominiemy. W przypadku bezana taką były gaje, których część przyklejona została do żagla oraz dirka biegnąca od tylnego noku rei do topu masztu I dalej do pokładu. Na zdjęciach widać także, że liny oraz żagle mają zamontowane bloczki. Wykonanie ich nie stanowi większej filozofii. Potrzebny będzie czarny, polistyrenowy pręcik. Należy go pociąć na “plasterki” przy pomocy żyletki i przykleić w odpowiednie miejsca odrobiną kleju cyjanoakrylowego. Klej nanoszę zaostrzonym końcem wykałaczki, zaś bloczek drugim jej końcem, trochę poślinionym. Mało higieniczne i estetyczne, ale skuteczne.
Możemy zatem przykleić kolejną kondygnację żagli rejowych. Reje mocujemy do masztów, zaś dolne końce żagli do noków dolnych rej. Prace kończymy montując topenanty do rej obu żagli. Nie mocujemy na tym etapie żadnych lin przebiegających pomiędzy masztami.
Zrobimy to dopiero po przyklejeniu górnych żagli, co czynimy analogicznie jak poprzednio. Już na tym etapie nasza miniatura wygląda bardzo efektownie, a postaramy się ten efekt wzmocnić montując imitację olinowania ruchomego pomiędzy masztami. Jego część mamy już rozpiętą na rejach oraz żaglach. Jak widać używałem tu pręcików w dwóch kolorach. W kolorze brązowym wykonałem imitacje lin do obsługi rej, zaś beżowym liny do obsługi żagli. Oczywiście przez cały czas miałem pod ręką zarówno schemat olinowania z zestawu oraz podręcznik do budowy modeli żaglowców, w którym to schematy olinowania były bardzo dobrze rozrysowane.
Można teraz zająć się linami biegnącymi pomiędzy masztami. To przede wszystkim brasy służce do ustawienia płaszczyzny żagli w położeniu najkorzystniejszym do kierunku wiatru. Brasy biegły od noków rej do pokładu w stosunku do żagli dolnych kondygnacji oraz poprzez maszty i do pokładu w przypadku górnych kondygnacji żagli. Brasy w mojej miniaturze zrobiłem z pręcików w kolorze brązowym. Beżowe natomiast były liny do naprężania żagli – szoty i halsy. Zrobiłem je tylko dla dolnych żagli ponieważ w przypadku górnych kondygnacji biegły wzdłuż rej i masztów. W tej skali byłyby raczej wykonalne. Górne kondygnacje żagli otrzymały także buliny – biegnące od lików żagli do marsów masztów oraz końcówki bukszprytu. Kolejność przyklejania poszczególnych lin także zależy od miejsca ich przebiegu, najpierw montujemy te, które biegną bliżej osi symetrii modelu.
Cała ta operacja wydaje się dość skomplikowana, ale mi zajęła w sumie cztery wieczory, a był to pierwszy mój model żaglowca z tak obszernym takielunkiem. Poprzednio sklejone koga i pinka nie były tu miarodajne. Po zakończeniu prac nad olinowaniem wykonałem pirackie bandery. W tym celu skleiłem w pół kawałek czarnej kalkomanii, po wyschnięciu pociąłem go na trzy bandery. Następnie na jednej z nich przy pomocy zaostrzonej wykałaczki wymalowałem Jolly Rogera, zaś na dwóch kolejnych emblematy Edwarda Teacha „Czarnobrodego” kościotrup trzymający włócznię z nabitym na nią sercem. Bandery te przykleiłem do topów masztów i do rufowego flagsztoku zgodnie z instrukcją.
Na sam koniec model pokryłem sidoluksem, żeby zamaskować resztki kleju, a następnie pokryłem go matowym werniksem. Ta procedura dotyczy moich wszystkich mikromodeli statków i okrętów. Ponieważ „Zemsta Królowej Anny” jest modelem wykonanym w konwencji „Do linii wodnej” otrzymała podstawkę z imitacją kawałka morza. Należy pamiętać, że żaglowce nawet przy pełnej prędkości nie pływały zbyt szybko, więc nie należy przesadzać z odkosami fal ani kilwaterem.
Tak zatem wygląda po mojemu budowa mikromodeli żaglowców. „Zemsta Królowej Anny” zaczęła powstawać dość dawno temu, bo na wiosnę, a potem prace na jakiś czas stanęły. Jednak zasadnicza budowa począwszy od malowania trwała około 14 dni. Żaglowców zatem nie ma co się bać, bo stanowią piękne uzupełnienie kolekcji mikromodeli statków i okrętów i jak się okazuje wystarczy standardowe doświadczenie z modelami w skali 1/700. Firma Mikrostocznia ma w swojej ofercie kilka ciekawych propozycji modeli tego typu, a może w przyszłości doczekamy się kolejnych zestawów umożliwiających budowę modeli takich okrętów jak „Goldeh Hind”, „Wodnik” czy „Vasa”…
Dziękuję firmie Mikrostocznia za przekazanie modelu i akcesoriów na potrzeby relacji
Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski