Samolot myśliwski Hawker Hurricane Mk.IIC - 1/48 - Arma Hobby

 

  Model:
•    Model: P-39Q Airacobra, Arma Hobby, Nr kat.: 70055
Kleje:
•    Tamiya Extra Thin, Revell,
•    cyjanoakrylowe
Farby:
•    HATAKA Orange, Bilmodelmaker
•    akrylowe - różne
Chemia modelarska:
•    Surfacer 1000, Tamiya
•    Płyn do zmiękczania kalkomanii  Mr. Mark Setter
•    Wash Black Tamiya,
•    Wash Lavado Sepia, Vallejo,
•    Matt verniks Vallejo

Emocje towarzyszące pojawieniu się na rynku nowego modelu samolotu myśliwskiego Hawker Hurricane MK.IIC przez Arma Hobby pomału opadły. Sporo osób nie poprzestało na oglądaniu wyprasek, ale skleiło swoje modele i to ze znakomitym efektem. To musiało dać do myślenia wszelkiego rodzaju ekstremistom, że nie jest to kolejny wynalazek szatana, stworzony na zgubę polskich modelarzy. Oczywiście miałem w planach budowę modelu w oparciu o ten zestaw, jak zresztą jest w większości produktów Arma Hobby. Tym razem postanowiłem sobie dwie rzeczy.

Po pierwsze, że po otrzymaniu modelu testowego sam w miarę szybko zabiorę się za jego budowę. Po drugie, model powstanie praktycznie w oparciu o zawartość pudełka, bez żadnych wygłupów, przeróbek i nie wiadomo czego. Motywacji do jak najszybszego rozpoczęcia budowy były kolejne galerie pojawiające się w Internecie, no kuszące wypraski, które zdawały się wręcz mówić: „Sklej mnie! Sklej mnie!”. Nie było zatem wyjścia, kiedy tylko skończyły się wakacje wyciągnąłem z pudełka Hurricana z Arma Hobby i na szybko zrobiłem sobie plan pracy. Ponieważ moje klejenie jest uwarunkowane od wielu czynników zewnętrznych (zresztą pewnie nie tylko moje) zawsze w głowie mam coś w rodzaju rozkładu jazdy, którego staram się trzymać, żeby pudowa modelu przebiegła sprawnie i bez zgrzytów. W przypadku tego zestawu nie przewidywałem zresztą żadnych niespodzianek. No, kot mógłby zrzucić model z biurka ale to od razu odpadło, ponieważ nie mam kota.

Budowę zacząłem od zmontowania wszystkich wnętrzności, w tym wypadku był to luk podwozia głównego oraz kokpit. Ponieważ wszystko pasowało do siebie idealnie, moja rola ograniczyła się tylko do wycięcia z ramek poszczególnych elementów i złożenia ich w całość, zgodnie z zaleceniami instrukcji. Drobna trudność może polegać na całkiem sporej ilości drobnych i delikatnych detali, które po prostu łatwo zgubić. Fotel zastąpiłem wydrukiem 3D dodawanych do modeli dostępnych w przedsprzedaży. Ponieważ sufit luku podwozia był jednocześnie podłogą kabiny, luk od razu został zamontowany w górnej części płata. W przypadku obu części płata, ważna jest uwaga przy wycinaniu go z ramek. Kwestia ta, z uwagi na technologię projektowania ramek stosowaną przez Arma Hobby była już omawiana przy równych okazjach, ale nie zaszkodzi przypomnieć. Po prostu elementy odcinamy z ramki zostawiając naddatek kanału dopływowego i dopiero później go odcinamy przy pomocy piłki lub żyletki i dopiero później szlifujemy go na gładko. Pozwoli nam to uniknąć uszkodzenia wycinanych części, szkoda by było pięknej faktury powierzchni modelu.

Wnętrze następnie zostało pomalowane. Najpierw kolorem bazowym , w tym wypadku był duralluminium Bilmodel, pomalowałem całość, a następnie już przy pomocy farb akrylowych poszczególne panele, detale słowem wszystko, co było do pomalowania innymi kolorami. Wszystkie szczegóły zaakcentowałem czarnym panel linerem z Tamiyi, a po jego wyschnięciu nałożyłem kalkomanie, które dokładnie weszły na swoje miejsca na tablicy przyrządów i burtach. Na samym końcu całość, z wyjątkiem tarcz zegarów potraktowałem matowym werniksem.

 Płat skleiłem następnie w całość. Po wyschnięciu i obróbce miejsc łączenia zamontowałem do podłogi kokpitu, co instrukcja kazała. Nie była to jakaś specjalna filozofia, bo wszystko pasowało idealnie. Zastanawiałem się nad dołożeniem imitacji kabli instalacji elektrycznej, które to wypatrzyłem na zdjęciach prawdziwych samolotów, ale w końcu dałem sobie spokój. Po złożeniu kadłuba na sucho i przyłożeniu go do płata okazało się, że praktycznie nic nie będzie widać. Za to fotel z pasami i tablica przyrządów prezentowała się wybornie.

Złożenie modelu w całość zajęło mi mniej więcej dwie godziny, trochę dłużej, niż popołudniowa kawa. Wszystko pasowało do siebie idealnie, szpachlówka przydaje się tylko do ukrycia miejsc łączenia połówek kadłuba. Ja używam do tego celu kleju cyjanoakrylowego. W przypadku tego modelu zaaplikowałem go jedynie w osłonę silnika, z góry i z dołu. Lufy działem z zestawu także zastąpiłem wydrukami. Jeżeli ktoś nie kupił modelu w preorderze może rozważyć zastosowanie metalowych zamienników, jeśli ktoś ma wydruki, spokojnie można je zamontować, dają radę. Widoczne z zdjęciach śmigło jest tylko na razie przyłożone bez kleju. Na swoje miejsce trafi później, co ciekawe można je zrobić tak, żeby się kręciło. Dla niektórych to ważne.

Malowanie. Ja wybrałem jedną z propozycji pudełkowych, a konkretnie z 309 Dywizjonu Myśliwskiego. Jak widać na zdjęciach nie było tu kompletnie nic odkrywczego. Tak robi większość modelarzy podczas budowy miniatur samolotów RAF – u. Dodam tylko, że tym razem używałem lakierów firmy HATAKA z serii Orange Line, które stosuję zamiennie z Bilmodelami. Widoczne na zdjęciach oryginalnego samolotu charakterystyczne przebarwienia w rejonie kabiny, natryskałem skręconym do maksimum aerografem, którym miałem po prostu jasno szarą farbę. Kilka kresek dodałem potem retuszerskim pędzlem. Po zdjęciu malowania i wykonaniu kilku poprawek model był gotów do dalszych prac.  

Te dalsze prace to sklejenia na swoje miejsca przygotowanych przednio detali w postaci podwozia, śmigła, rur wydechowych i innych drobiazgów widocznych na powyższych zdjęciach. Tu jednak mnie wytrzymałem i dołożyłem kilka rzeczy od siebie. Były to imitacje przewodów hamulcowych w podwoziu głównym, siłowniki w osłonie chłodnicy. Można do zrobić z polistyrenowych prętów o dwóch różnych grubościach. Co ciekawe w odpowiednich miejscach w modelu są miejsca gdzie należy je osadzić. Dołożyłem też imitację uchwytów na osłonie kabiny, przy czym całe oszklenie na swoje miejsca miało trafić zupełnie na samym końcu budowy. Rury wydechowe to oczywiście wydruki 3D, po pomalowaniu i zaciągnięciu szczegółów czarnym waschem dopiero widać ich piękne szczegóły. Zdecydowanie polecam.

Złożony w całość model został zagruntowany Sidoluksem, a po jego wyschnięciu nakleiłem kalkomanie. Z produktami Techmodu oczywiście nie było problemu, jedyne na co trzeba uważać to kokardy na skrzydłach. Trzeba sporo płynów zmiękczających i trochę trzeba im pomóc wniknąć w fakturę powierzchni. Musimy trochę popracować patyczkiem higienicznym. Trzeba też uważać, żeby nie uszkodzić kalkomanii.

Potem nastąpiło brudzenie modelu, czyli delikatne odpryski lakieru w najbardziej prawdopodobnych miejscach. Wpuszczenie w niektóre linie podziału i linie nitów Wachów – Czernego z Tamiyi o brązowego akrylowego z Vallejo. Ten ostatni też trochę powycierałem, żeby nie był zbyt intensywny. Miał wyglądać jak brud a nie jak rdza. Po tym wszystkim model dostał matowy werniks. Potem na swoje miejsca wkleiłem wszystkie elementy przezroczyste – klosze lamp i osłonę kabiny. Klosze reflektorów do lądowania należy delikatnie przeszlifować, bo są nieco za szerokie i trudno je umieścić na swoich miejscach w skrzydłach. 

Ostatnią czynnością, jako przyszło mi zrobić przed zakończeniem klejenia było wykonanie imitacji okopceń rur wydechowych i luf działek. Tradycyjnie użyłem do tego suchych pigmentów. Na same kolektory spalin poszedł rdzawy, zaś same okopcenia to czarny z dodatkiem przepalonej bieli. Koła podwozia głównego i tylna część kadłuba w rejonie kółka ogonowego zostały przykurzone pigmentem w kolorze ziemistym.

W ten sposób zakończyłem prace nad miniaturą Hurricana Mk.IIC wydanego w podziałce 1/48 przez Arma Hobby. Budowa modelu trwała około dwóch tygodni, a gdyby nie konieczność przerywania prac w celu robienia zdjęć z budowy prace pewnie trwały by krócej. Model całkowicie bezproblemowy, bardzo dobrze opracowany. Jego budowa sprawiła mi sporo przyjemności. Wart polecenia każdemu, kto chciałby zacząć swą przygodę z modelami samolotów w skali 1/48. Jeżeli dysponujemy zestawem kupionym na stronie producenta z bonusami w postaci wydruków 3D nie musimy dokupować absolutnie nic. W pozostałych przypadkach można się zastanowić nad lufami działek, pasami pilota i rurami wydechowymi. To w zupełności wystarczy. Można też pomyśleć nad tablicą z Yahumodel, bo niedawno trafiła na rynek. Bardziej zaawansowane zestawy mogą się przydać, jeśli marzy nam się model pootwierany z wyeksponowanym silnikiem czy też otwartymi klapami. Coś takiego będzie mnie pewnie czekać za jakiś czas, bo jestem bardzo ciekaw, jak ten zestaw będzie poddawać się tego typu eksperymentom.

 

Podziękowania dla Arma Hobby za udostępnienie modelu na potrzeby relacji.
Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski

 

 

Partnerzy

               

 

Kluby modelarskie

 

 
       
                 
                 

 

DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd