Model:
• FMA IA 58 Pucará, Kinetic seria GOLD, No.K48078
Wykorzystane zestawy:
• Eduard, IA 58A ED491196
• CMK, IA 58 Pucará Whells 4435,
Kleje:
• Tamiya Extra Thin
• cyjanoakrylowe
Farby:
• lakiery - Bilmodelmakers
• farby akrylowe - różne
Chemia modelarska:
• Surfacer 1000, Tamiya
• Płyn do zmiękczania kalkomanii Mr. Mark Setter
• Wash Dark Grey, Black Tamiya,
• Wash Lavado Sepia, Vallejo,
• Matt verniks Vallejo.
Model samolotu szturmowego IA 58 Pucará wydany w skali 1/48 przez firmę Kinetic już w chwili pojawienia się na rynku znalazł się na mojej liście „must have” i to na jednym z czołowych miejsc. Zestaw trafił w moje ręce, zdążyłem napisać jego recenzję a potem co jakiś czas zaglądałem do pudełka, obmyślając sobie koncepcję jego budowy. W końcu nadszedł czas, że moja Pucará trafiła na warsztat.
Było to już w czasie, gdy na rynku była dostępna spora gama dodatków wielu producentów, więc miałem czym wybierać. Ponieważ model budowałem z myślą o własnej przyjemności, bez ambicji zawojowania festiwali modelarskich, przyjąłem, że skupię się na pokazaniu sylwetki samolotu a nie otwieraniu wszystkich możliwych luków inspekcyjnych. Otwarta miała być tylko kabina. Z dodatków zamierzałem wykorzystać jedynie blaszki Eduarda oraz żywiczne koła z CMK.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Budowę zacząłem od wszystkiego, co miało znajdować się wewnątrz płatowca, czyli kokpitu i luków podwozia. Z zadowoleniem stwierdziłem, że blaszki oraz kilka kabelków pięknie zwaloryzowało już i tak szczegółowo odwzorowane podzespoły płatowca i kupowanie żywicznych zamienników kompletnie mijało się tu z celem. Potem miałem się w tym osądzie utwierdzić jeszcze bardziej.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Detale kokpitu zostały następnie pomalowane, potraktowane szarym washem i wklejone na swoje miejsce w kadłubie. Luki podwozia zamierzałem pomalować przy okazji malowania całego modelu.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Następnie cały płatowiec został sklejony, wszystko pasowało do siebie idealnie, nie musiałem praktycznie używać szpachlówki, może w celu wypełnienia jakiś drobnych ubytków tworzywa, co przecież zdarza się także przy klejeniu nawet najlepiej opracowanych zestawów. Klapy zamierzałem wkleić na miejsce dopiero po zakończeniu malowania…
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
…które było kolejnym etapem pracy nad miniaturą, trochę przerośniętą, bo niewiele mniejszą niż A-10, ale nadal miniaturą. Wybrałem malowanie jedną z propozycji przygotowanych przez producenta, a dokładnie samolot majora Carlosa Tomby z III Brigada Aerea Grupo 3 de Ataque. Oczywiście wojna o Flaklandy (Malwiny) z 1982 r. Po prostu lubię to zagadnienie, zresztą nie jestem w tym odosobniony. Do malowania zamierzałem użyć lakierów modelarskich firmy Bilmodelmakers, ponieważ tworzywo używane przez Kinetica dobrze je znosi, poza tym są one bardzo wygodne w malowaniu. Tak było o tym razem. Najpierw podkład, potem ciemno szary preshading oraz żółte elementy szybkiej identyfikacji. Podstawowe kolory kamuflażu nanosiłem z wolnej ręki, nie stosując masek oraz szablonów.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Co prawda musiałem tu i ówdzie nanosić poprawki, maskować na nowo model i podmalowywać, ale jak zaznaczyłem powyżej lakiery Bilmodel pozwalają na ten luksus podczas prac. Powstało jedyne w swoim rodzaju pastelowe malowanie. Z czymś takim jeszcze się nie spotkałem, doskonała odmiana po szaro – buro – zielonych kamuflażach dotychczas budowanych przeze mnie modeli. Po zakończeniu malowania podstawowymi kolorami kamuflażu, okleiłem taśmą maskującą okolice luków podwozia i lakierem duraluminium pomalowałem luki podwozia.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Część detali pomalowałem innymi kolorami, używając już do tego farb akrylowych i zapuściłem wash. Po jego wyschnięciu upewniłem się, że kupowanie żywicznych zamienników to niezbyt dobry pomysł. Golenie podwozia, poza tym, co zaproponował Eduard dostały imitacje przewodów instalacji hydraulicznej, zaś śmigła zostały sklejone i pomalowane według instrukcji, już bez żadnych uzupełnień.
![]() |
![]() |
![]() |
Fotele także pochodzą z zestawu. Okleiłem je fototrawkami Eduarda oraz pasami z blaszki dołączonej do zestawu. Powstawały równolegle z resztą kokpitu, ale wkleić je zamierzałem dopiero po zakończeniu malowania.
![]() |
![]() |
Właściwie wystarczyło je wcisnąć na miejsce. Z montażem podwozia i śmigieł także nie było problemu. Pojawił się gdzie indziej i w przypadku samolotów z trójpunktowym podwoziem, z kołem przednim umieszczonym daleko z przodu jest o normą. Jeżeli nosa odpowiednio nie dociążymy, będzie on opadał na ogon.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Podczas sklejania kadłuba nos hojnie obciążyłem plasteliną i sporą ilością ciężarków wędkarskich, ale okazało się, że to za mało. Co było robić, zdemontowałem przednie części gondoli silników (coś mnie tknęło, żeby nie przyklejać ich zbyt solidnie) i uzupełniłem balast. Pomogło, moja Pucará przestała zadzierać nos.
![]() |
![]() |
Kolejnym etapem było nałożenie kalkomanii i śladów eksploatacji. Zacząłem od zagruntowania modelu sidoluxem, po czym nałożyłem kalkomanie. Wszystko niby dobrze, kalkomanie wysokiej jakości, więc dobrze się kładły i reagowały na płyny, niestety Kinetic zapomniał umieścić ich numerację, więc naklejając stencile musiałem posiłkować się dokumentacją na szczęście nie było tego zbyt dużo. Wszystkie zabrudzenia odtwarzałem na podstawie zdjęć zamieszczonych w publikacji „The Pucará Story” R. Caballero, P. Catera, wydanej przez Wydawnictwo Stratus. Z tą publikacją nie rozstawałem się zresztą podczas całej budowy modelu.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Na jej podstawie odtworzyłem także konfigurację podwieszeń. Zestaw przewiduje jedynie belki wielozamkowe z trzema węzłami oraz zbiorniki z napalmem. Szkoda, bo Pucary przenosiły rozmaite kombinacje uzbrojenia podwieszanego, często bardzo dziwne, wręcz absurdalne. Właśnie w takie postanowiłem wyposażyć mój model. Pod centralny węzeł poszła belka z sześcioma bombami Mk-82. Belkę musiałem uzupełnić o trochę detali, bo była wyraźnie słabiej wykonana od belek przygotowanych przez producenta modelu. Bomby pochodziły z zestawu Academy. Z pozostałości po OV-10D+ z ICM-u pozostały mi wyrzutnie niekierowanych pocisków rakietowych LAU-69A i dwie takie umieściłem na jednej z belek, drugą pozostawiając pustą. Wygląda to całkiem oryginalnie i nietuzinkowo.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Na koniec pozostawiłem sobie elementy przezroczyste, czyli wszelkiego rodzaju klosze lamp i reflektorów. Część z nich wymagała podmalowania lakierami typu clear w odpowiednich kolorach, a po ich wyschnięciu trafiła na swoje miejsca w modelu. Ramy oszklenia tym razem pomalowałem za pomocą pędzla. Okazało się, że Bilmodelmakerami też tak można, może nie wyszło idealnie, ale przynajmniej nic nie uświniłem, jak to bywało wcześniej, że podkład lub farba podpłynęła pod maski i był dramat. W wiatrochron wmontowałem celownik, w limuzynę pozostałe detale, po czym „szkło” znalazło się, gdzie należy. Na samym końcu wkleiłem fototrawione „wąsy” do odprowadzania ładunków elektrostatycznych, oraz rozpiąłem imitacje kabli antenowych.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Model był praktycznie gotowy, należało tylko go trochę jeszcze przykurzyć. Końcówki rur wydechowych oraz wyloty luf karabinów i działek potraktowałem suchym pigmentem w kolorze czarnym, zaś ziemistym koła podwozia głównego praz podwieszenia – ogólnie wszystko, co znajdowało się w pobliżu ziemi.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
W ten sposób zakończyłem pracę nad modelem i jednocześnie znakomitą zabawę w modelarstwo. Zawsze tak jest, kiedy mam okazję pracować z dobrze opracowanym zestawem, który nie sprawia żadnych problemów modelarzowi. Tu akurat wszystko było jak trzeba. Kinetic zrobił naprawdę doskonałą robotę przy tym zestawie, podobnie Eduard, który w swoim zestawie uniknął tworzenia bizantyjskiego monstrum, tylko dał to, co naprawdę potrzebne i przydatne, podobnie CMK. Koła opracowane w sposób ułatwiający malowanie i montaż.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Z czystym sercem polecam Pucarę z Kinetica z takim jak opisany powyżej zestawem dodatków. Dobra zabawa w klejenie gwarantowana, z tym modelem poradzi sobie większość modelarzy, nawet tych mniej zaawansowanych. Jedyny problem, o ile tak to można nazwać, to gdzie trzymać to naprawdę spore ptaszysko. Poradzę sobie pewnie i z tym.
Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski