Ten model wpadł mi w ręce trochę przypadkiem, jako nagroda na którymś z konkursów modelarskich. To jest zupełnie nie moja tematyka, ani okres lotnictwa, budowa modelu samolotu ze swastykami nie wchodzi u mnie w grę. Jednak, zanim zdecydowałem się go pozbyć, zrobiłem małą kwerendę i okazało się, że samolot tego typu w polskim cywilnym malowaniu znajduje się w ekspozycji krakowskiego Muzeum Lotnictwa Polskiego. A gdy dzięki Lotnictwu z Szachownicą nr 23 dowiedziałem się, że wcześniej, po zdobyciu przez Polaków, w innym malowaniu, z atrakcyjnym kocim godłem i imieniem Hirek służył w Aeroklubie Poznańskim, to decyzja zapadła – trzeba ten model zbudować.
Do całkiem dobrego zestawu ICM dokupiłem dodatki w postaci blaszek Eduarda – pasy oraz blaszka ogólna. Budowa rozpoczęła się od kokpitu. To co proponuje ICM pozwala zbudować przyzwoite wnętrze kadłuba, ale zawsze można coś poprawić. Oprócz elementów z blaszki dołożyłem kilka cięgien sterowania z drutu cynowego. Ponadto trzeba było w przednim zagłówku przygotować otwory na zamocowanie pasów.
Układ otworów, sznurowania i okuć w tylnej części kadłuba wymagał zmian, nie wiem, czy to błędy w modelu, ale polski egzemplarz miał nieco inny ich układ. Wymieniłem także charakterystyczny wylot powietrza pod kadłub, gdyż element z zestawu był o połowę za krótki.
Powierzchnie sterowe zostały wzbogacone elementami z blaszki oraz kilkoma brakującymi popychaczami dorobionymi samodzielnie na podstawie zdjęć różnych egzemplarzy Jungmannów.
Makieta silnika z zestawu ma bardzo dobrze oddane detale bloku cylindrów i skrzyni korbowej. Co ciekawe, producent nie przewiduje możliwości odsłonięcia silnika. Ja jednak zdecydowałem się, aby skorzystać z elementów z blaszki z pokrywami silnika, które umożliwiają ich otwarcie. Przy czym zrobiłem to tylko z jednej strony, gdyż silnik Hirth 504, jak wiele silników z wiszącymi cylindrami, chłodzonych powietrzem, miał z drugiej strony charakterystyczną maskownicę, która zasłania większość interesujących elementów. Sama maskownica jest w zestawie fototrawionym Eduarda. W tej sytuacji przy uzupełnianiu brakujących detali skupiłem się głównie na stronie widocznej. Dodałem przewody elektryczne oraz cięgna sterowania gaźnikiem.
Z elementów blaszki Parta wykorzystałem także wszystkie cztery drzwi do kabin, które zostały wykonane w pozycjach otwartych.
Po zmontowaniu kadłuba z dolnym płatem i usterzeniem wkleiłem pętelki pod naciągi. Po tym można było przystąpić do malowania i nakładania kalkomanii z oznaczeniami. Kalki wykonał niezawodny Mr. Decal. Kolor płatowca wybrałem trochę „na oko”, gdyż niestety nie ma żadnej pewnej informacji o jego odcieniu. Na podstawie dwóch zachowanych zdjęć wnioskuje się, że był to kolor szary, a osłona silnika pozostała w kolorze metalu. Kolory kota i imienia Hirek też są hipotetyczne.
Po pocieniowaniu obszarów przy żebrach i podłużnicach na kadłubie i naniesieniu washa w celu uwypuklenia faktury powierzchni można było dokonać końcowego montażu. Najpierw dokleiłem podwozie, które wydaje się być dość filigranowe, ale jednak dobrze utrzymuje ciężar całego modelu. Prace z górnym płatem zacząłem od słupków N w centropłacie. Ich połączenie z kadłubem jest bardzo słabe, ale mimo to pozwala kontrolować geometrię i wystarcza do utrzymania ciężaru górnego płata przez tę krótką chwilę, jak potrzebna jest aby wkleić słupki międzyskrzydłowe. Do kontroli geometrii N-ek wykorzystałem kartonowy szablon. Po wyschnięciu kleju zamontowałem górny płat i zaraz po tym – słupki. Następnie wykonałem naciągi, tradycyjnie z ciemnej żyłki 0,12mm pomalowanej kolorem Steel. W tym czasie dokleiłem też drzwi kabin i właściwie model był gotowy.
W ten sposób na moją półkę trafił kolejny model znanego samolotu, ale w rzadko spotykanym malowaniu – tak jak najbardziej lubię. Cieszę się, że firma ICM dostarcza modelarzom możliwości zajęcia się tego typu tematami. Ich model można śmiało polecić wszystkim, nawet tym którzy boją się wielopłatów i naciągów. Model z pudła ma dużo detali, a spasowanie elementów jest bardzo dobre.
Tekst i zdjęcia: Przemysław Litewka