Model:
• RWD-14b Czapla, Lukgraph, 48-09
Wykorzystane zestawy:
• Yahumodels – RWD-14b Czapla YMA 4905
Kleje:
• Cyanoakrylowe
Farby:
• lakiery: Bilmodelmaker, Hataka
• akrylowe, Hataka, Vallejo, Italeri, AK Interactive
Chemia modelarska:
• Płyny do zmiękczania kalkomanii Mr. Mark Setter,
• Wasch dark Grey, Black Tamiya
• Matt verniks Vallejo
• Suche pigmenty Talen, Vallejo
Czapla z Lukgraphu w końcu trafiła na warsztat i to szybciej niż się spodziewałem. Po prostu dostałem zlecenie na dość szybkie wykonanie tego modelu na potrzeby pewnego większego projektu. Oczywiście doskonale wiedziałem, jaką opinię wyrobiła sobie Czapla w 1/48 z Lukbraphu w opinii ekspertuf i znafcuf tematu. Moje zadanie polegało na sklejeniu modelu bez przeróbek i korekt i pisania habilitacji na jej temat. Czy do tego doszło?
Dobrze, że model miałem od pewnego czasu i zdążyłem go sobie porządnie zanalizować, posiłkując się dokumentacją w postaci pierwszej części serii „Samolot po polsku” wydanej nakładem Wydawnictwa Stratus. W broszurze autorstwa Pana Andrzeja Glassa jest wszystko, co potrzeba do poprawnego zbudowania repliki Czapli zarówno w oparciu o oba zestawy Lukgraphu, jak i wiekowy zestaw ZTS Plastik w skali 1/72. Przyznaję się bez bicia, że podczas pisania recenzji nie zwróciłem uwagi na to, że model w skali 1/48 ma zupełnie inny kształt kadłuba w części przedniej i środkowej niż to wynika ze zdjęć oraz planów zamieszczonych w książce. W rzeczywistości kadłub prawdziwej Czapli był pękaty i beczkowaty, zaś Lugraph „dopracował” go aerodynamicznie. Jest on smuklejszy i ma bardziej opływowy, elegancki kształt. Jeśli komuś to nie przeszkadza, może skleić model bez korekt, też będzie dobrze. Sam wymyśliłem nawet, w jaki sposób można dokonać odpowiednich korekt kadłuba, żeby jego kształt był choć w części zbliżony do oryginału. Te pomysły jednak postanowiłem wykorzystać dopiero przy budowie mojej prywatnej Czapli, zaś ten model skleić zgodnie z zamówieniem, dokładając jedynie zestaw waloryzacyjny YahuModel.
Budowę modelu zacząłem od sklejenia wnętrza kadłuba. Pierwszy raz pracowałem na większą skalę z wydrukami 3D i muszę przyznać, że było całkiem fajnie. Dobrze wycinały się za pomocą piłki modelarskiej i żyletki i dobrze kleiły. Nie wiem co prawda, jak reagują na klej do polistyrenu, bo wszystkie podzespoły kleiłem klejem cyjanoakrylowym. Fototrawioną podłogę wzmocniłem cienką, polistyrenową płytką, musiałem też dorobić dolny element kratownicy. Po prostu producentowi się zapomniało. Dokonałem szybkiego rachunku ekonomicznego i wyszło mi, że szybciej i zdrowiej będzie dorobić brakujący element z resztek wydruków niż wyzywać producenta na jakimś internetowym forum. Zresztą u mnie zawsze tak jest. Dziwnie, nie? Nie wkleiłem jedynie fotela pilota, poduszek oraz ścianki pomiędzy kabinami załogi. Zamierzałem je zamontować dopiero po pomalowaniu wnętrza, podobnie jak akcesoria z zestawu YahuModel. Przymierzona kilka razy na sucho kratownica idealnie wpasowywała się w połówki kadłuba.
W tym samym czasie złożyłem w całość makietę silnika. Podczas wycinania poszczególnych cylindrów niestety ułamałem kilka popychaczy, ale od razu dorobiłem na ich miejsce nowe. To znaczy, na miejsce tych, co podczas wycinania poleciały w kosmos. Te które znalazłem, po prostu wkleiłem z powrotem na miejsce. Silnik prezentował się bardzo efektownie. Miałem jednak problem z wpasowaniem go w osłonę. Producent zalecał wręcz wklejenie pomiędzy silnik a osłonę kilku dystansów, a mi w żaden sposób nie chciał wejść do środka. Wydawało mi się, że podstawy cylindrów odpowiednio oszlifowałem. Trudno, musiałem nieco spiłować głowice cylindrów i w końcu silnik wpasować w osłonę. Trzeba pamiętać, żeby zrobić to bardzo ostrożnie, ponieważ zarówno silnik jak i osłona są bardzo delikatne i podatne na uszkodzenia.
Podzespoły wnętrza zostały następnie pomalowane. Silnik odłożyłem na bok, zaś wnętrze skleiłem w całość. Na postawie zdjęć z „Samolotu po polsku” dołożyłem też trochę przewodów. Zadowolony z siebie zabrałem się za montaż kadłuba. Wkleiłem kratownicę w lewą połówkę i chcąc zamontować prawą mocno się zdziwiłem, bo pomiędzy nimi było około 2 mm prześwitu i za nic nie chciały zejść się z sobą. Wcześniej wszystko pasowało idealnie! Musiałem coś pomylić podczas klejenia.
Co było robić? Zdając sobie sprawę z tego, że wypruwanie kratownicy i wklejanie jej na nowo może zakończyć się poważnymi stratami, postanowiłem … poprawić bryłę kadłuba w sposób, jaki opisałem powyżej. Do tego celu posłużył mi kawałek hipsu o grubości 2 mm na którym odrysowałem kształt kadłuba modelu i naniosłem odpowiednie korekty, posiłkując się planami. Dotyczyło to zwłaszcza górnej części przodu kadłuba. Potem wyciąłem je i przykleiłem do lewej połówki kadłuba, jak to widać na zdjęciu. Po jego całkowitym związaniu przykleiłem punktowo prawą połówkę kadłuba, zaś wszystkie szczeliny zalałem klejem cyjanoakrylowym. Kiedy wszystko było suche, zabrałem się za nadawanie odpowiedniego kształtu przodowi kadłuba w górnej części. Warstwami nakładałem szpachlówkę z Tamiyi aż do uzyskania zadowalającego mnie kształtu. Potem wszystkie miejsca łączenia należało wyszlifować, obrobić i gdzie trzeba poprawić. Co ciekawe nie było z tym aż tak dużo pracy. Przedłużyło mi to budowę modelu, co najwyżej o dzień, więc raczej warto się pobawić. Może uzyskany przeze mnie kształt kadłuba nie jest w 100% zgodny z oryginałem, ale na pewno bliższy niż to, co zaproponował producent. Co jednak też fajnie wygląda. Byłbym zapomniał, ale także przedłużyłem wykusz karabinu maszynowego pilota, w modelu był on zdecydowanie za krótki. To także nie jest jakaś skomplikowana przeróbka. Istniejący wykusz należy naciąć piłką – przedłużyć aż do wysokości przedniej pary wsporników baldachimu, usunąć żywicę i podkleić czymś od środka. Piętnaście minut roboty.
Potem nastąpił najbardziej przyjemny etap prac, czyli montaż usterzenia, płata, podwozia, a także detalowanie tego wszystkiego. Także posiłkowałem się zdjęciami i planami z „Samolotu po polsku”. Uzupełniłem model o kilka detali na płacie, w dolnej części kadłuba, zaś podwozie wzmocniłem kawałkami cienkiego drutu, ale dzięki temu zabiegowi jego mocowanie w dolnej części kadłuba wygląda bardziej realistycznie, niż gdyby je po prostu przykleić. Zaszpachlowałem także tylną parę potworów w końcówkach płatów. Seryjne Czaple ich po prostu nie miały. W ten sposób zbliżałem się do malowania miniatury.
Osobno oczywiście zamierzałem pomalować zastrzały, wsporniki, koła, karabin inne i tego typu detale. Główne wsporniki także zaopatrzyłem we wzmocnienia z cienkiego drutu, przy czym jak się później okazało, wystarczy dać wzmocnienia tylko w miejscach łączenia wsporników z kadłubem, z płatem są spasowane idealnie. Warto natomiast skorygować kąty wszystkich wsporników i zastrzałów, kilka ruchów pilnikiem powinno załatwić sprawę.
Jeszcze przed malowaniem nie mogłem odmówić sobie przyjemności złożenia modelu w całość na sucho. Jest to jak najbardziej możliwe, ponieważ wsporniki baldachimu są wzmocnione drutem. Dzięki wklejeniu ich pod odpowiednim kątem oraz wygięciu końcówek drutu tak, aby wchodziły w otwory baldachimu, montaż kadłuba z płatem nie stanowi problemu. Trzeba tylko pamiętać pogłębieniu cienkim wiertłem otworów w baldachimie.
Model został następnie pomalowany i złożony w całość. Użyłem oczywiście lakierów Hataka Orange Line. Procedurę opisywałem już tyle razy, więc teraz tego zaoszczędzę. Ponieważ Czapla w polskim lotnictwie była zupełnie nowym typem samolotu, więc nie cudowałem z efekciarstwem podczas malowania, ograniczyłem się jedynie do delikatnego preshadingu. Potem oczywiście niezbędne poprawki korekty, a kiedy farba była sucha, złożyłem model w całość. Dzięki opisanemu powyżej odpowiedniemu przygotowaniu wsporników baldachimu, montaż płata przebiegł całkowicie bezproblemowo. Wcześniej tylko wykonałem imitację naciągów, tu posłużyły mi cieniutki pręty z polistyrenu w kolorze czarnym. Jak wspominałem wcześniej główne zastrzały były idealnie spasowane z płatem, zaś ich mocowanie z kadłubem wzmocniłem cienkim drutem, dzięki czemu uzyskałem solidną trwałą spoinę. Wklejenie pozostałych detali to właściwie formalność.
Dalsza część prac to wyrównanie powierzchni Sidoluxem i położenie kalkomanii. Model ma dwie opcje, przy czym zdecydowaliśmy się na malowanie bez numerów i godeł es kadrowych. Malowanie z 23 Eskadry Obserwacyjnej Armii „Kraków” jest co prawda efektowne, ale nie udokumentowane w 100%, zaś w projekcie w którego skład miała wchodzić budowana przeze mnie miniatura Czapli preferowane były malowania sprawdzone i udokumentowane. Kalkomanie położyły się bardzo dobrze, bardzo bobrze zareagowały na chemię i matowy werniks, którym potem pokryłem model.
Koniec prac to przykulenie tego wszystkiego co zostało, czyli karabin obserwatora, lusterko oraz wiatrochrony. Te ostanie wydrukowano na kawałku dość cienkiego ale sztywnego plexi. Po wycięciu konieczne jest jego odpowiednie uformowanie. Odpuściłem sobie natomiast fototrawione wzmocnienia, są za długie w stosunku do wymiarów wiatrochronów, także ich kształt jest w mojej ocenie nieprawidłowy. Pracę zakończył wymalowaniem świateł pozycyjnych i naniesieniem delikatnych śladów eksploatacji. Model ukazywał stosunkowo nowy samolot, więc starałem się nie przeszkadzać. Sławojka widoczna na zdjęciu, to także jeden z elementów projektu w skład którego wchodziła Czapla a także budowany wcześniej Łoś.
Wbrew temu, co wcześniej ustalili Teoretycy Modelarstwa i inni Uczeni w Piśmie, Czapla z Lukgraphu w skali 1/48 to bardzo porządny zestaw. Jego ewidentną zaletą jest dobra sklejalność i doskonałe spasowanie poszczególnych elementów. Co ciekawe model ten można polecić także modelarzom chcącym zacząć przygodę z zestawami trudniejszymi niż klasyczne modele wtryskowe. Tu mamy i części żywiczne i fototrawione a także wydruki 3D. Także można przy pomocy tego zestawu doskonalić własne umiejętności warsztatowe, jeżeli ktoś chce zmierzyć się z próbą ingerencji w bryłę i korektami kształtu. Niestety w dzisiejszych czasach w wielu przypadkach modelarstwo to tylko odtwarzanie tego co przewidział producent, zaś zestaw wymagający korekt jest skreślany na starcie jako bubel i próba skoku na kasę.
Osobiście z czymś takim się nie zgadzam, modelarstwo to przede wszystkim proces twórczy (nie odtwórczy) zaś wszelka kreatywność tylko go uszlachetnia. Mnie osobiście zestaw ten bardzo przypadł do gustu, miałem sporo radości i satysfakcji z jego klejenia, a zwrócę uwagę, że nie był to model testowy, podobnie jak moja prywatna Czapla, przekazany przez producenta. Co do samej firmy Lukgraph, to po całym hejcie internetowym, wylanym na Czaplę , producent skutecznie się wyleczył z wszelkiej maści poloników, skupiając się na kolejnych zagranicznych konstrukcjach w podziałce 1/32. Trochę szkoda, bo nieoficjalnie wiem, że w różnym stopniu zaawansowania są modele polskich samolotów z okresu międzywojennego w podziałce 1/32 i 1/48. Czy producent wróci do nich, czas pokaże.
Dziękuję firmie Yahumodels, za udostępnienie akcesoriów na potrzeby relacji.