Wieża artyleri głównej pancernika Yamato - 1/72 Takom

 

 Wykorzystane zestawy:
- Takom, Japanese Battleship Yamato Type 94 46cm Gun Main turret No. 1, Nr kat. 5010,
Kleje:
- Tamiya Extra Thin, cyjanoakrylowe,
Farby:
- podkład Tamiya Surfacer 1200,
- Tamiya "Kure Arsenal" TF-66,
- Vallejo, Italeri, AK Inteactive Intense
Chemia modelarska:
- Tamiya panel Line akcent color Black, Gray,
- Vallejo Wasch,

Swego czasu zamieściłem na naszym portalu recenzję zestawu do budowy makiety wieży artylerii głównej niemieckiego pancernika „Schranchorst” Było to zestaw firmy Takom opracowany w podziałce 1/72. Jakiś czas później Wojtek opisał zestaw firmy Model Collect umożliwiający budowę makietę wieży tego samego typu, w tej samej skali , ale na stanowisku lądowym jako baterii artylerii stałej. Potem w social mediach Kolegów z KPM-u zaczęły pojawiać się zdjęcia z budowy różnego typu wież okrętowych. Realizujemy bowiem pewien projekt, w ramach którego mi w udziale przypadła wieża artyleryjska japońskiego pancernika „Yamato”.

Czyli największa z możliwych i moim zdaniem najciekawsza z punktu widzenia architektury okrętowej.  Do budowy posłużył mi także zestaw firmy Takom, przy czym nie jest on specjalnie skomplikowany w budowie, jedyna trudność polega na jego sporych wymiarach, co czyni proces klejenia dość niewygodnym, co jednak nie oznacza, że nie do przejścia.

Budowę zacząłem od złożenia w całość zasadniczych podzespołów wieży, czyli podstawy, korpusu i elementów dalmierza. W podstawę należało wkleić jarzma luf oraz korpus dalmierza. Sam korpus wieży dostał kilka detali, nie wklejałem na tym etapie słupków relingowych oraz drabinek, bo mogłyby się uszkodzić podczas dalszych prac.

Początkowo rozważałem pomalowanie wnętrza korpusu wieży przed złożeniem jej w całość, ale potem dałem sobie z tym spokój, gdyż jedyne widoczne z zewnątrz znajdowały się w ramionach dalmierza a do nich był bardzo dobry dostęp. Wieża zatem została sklejona w całość. Nie była spasowana idealnie, ale granicach normy, trochę pracy pilnikiem i papierem ściernym załatwiło sprawę. W kilka drobnych szczelinek pomiędzy korpusem a ramionami dalmierza wpuściłem trochę szpachlówki Vallejo, której nadmiar usunąłem zwilżonym w wodzie patyczkiem higienicznym.

 Potem na swoje miejsce trafiły także detale barbety oraz fragmentu pokładu stanowiącego podstawę oraz wszelkie pozostałe detale wieży, o których wspominałem wcześniej, a także cała zawartość fototrawionej blaszki dołączonej do zestawu. Tu już wszystko pasowało idealnie.

Pozostało skleić lufy mojego potwora. W tym zestawie nie było gotowych luf toczonych z aluminium, więc trzeba było wykorzystać te z tworzywa. Konieczne było ich dokładne sklejenie i obróbka miejsc łączenia, a następnie montaż fartuchów przeciwpodmuchowych. Mamy ich dwa rodzaje – dla luf opuszczonych i podniesionych, przy czym każdy nie ma dwóch identycznych fartuchów , każdy z nich różni się od siebie fałdami materiału.  Tu wielkie brawa dla producenta za rzetelne potraktowanie tematu. Montaż fartuchów nie sprawił żadnych problemów, wybrałem sobie konfigurację z dwoma lufami podniesionymi i jedną opuszczoną, wzorując się na ilustracji z pudełka. Uznałem, że tak będzie bardziej atrakcyjnie. W tym celu paskami wyciętymi z cienkiego hipsu nieco poprawiłem pierścienie mocujące lufy. 

Teraz mogłem złożyć wieże na sucho w całość. Trzeba przyznać, że prezentowała się bardzo efektownie. Niestety spasowanie lud i ich jarzem pozostawiało trochę do życzenia, więc ponownie musiałem użyć palety narzędzi ściernych. Udało się jednak poprawić i to. Zdjęciem tym pochwaliłem się w moich mediach społecznościowych. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu spotkało się ze sporym zainteresowaniem, co bardzo dobrze wróżyło projektowi jako całości.

Malowanie przebiegało w dość nietypowy sposób, bo zamiast normalnej farbki nanoszonej aerografem użyłem lakieru w sprayu, konkretnie „Kure Arsenal” TF-66. Efekt jaki uzyskałem  po pomalowaniu tym lakierem jako bazą spowodowały, że aerografem nałożyłem jedynie  skromny preshading na który nałożyłem kolejną, już delikatniejszą warstwę spraya.

Po jego wyschnięciu wszystkie linie i detale zaakcentowałem czarnym panel accentem, także firmy Tamiya a następnie zabrałem się za nawlekanie linek relingów. Producent dał do tego celu kawałek żyłki, ale moim zdaniem była zbyt gruba i miała niewłaściwy kolor, więc użyłem żyłki w kolorze czarnym o nieco mniejszej średnicy. Efekt uzyskałem niezły, ale nie powalający, żyłka nie jest odpowiednim materiałem do tego typu prac, bo zbyt mocne jej naciągnięcie powoduje wyginanie się słupków relingowych, gdybym to przewidział użyłbym nici do szycia skór. 

Na tym etapie wykonałem także imitację deskowania pokładu. Robiłem to moimi dawno sprawdzonymi metodami, przy pomocy farb akrylowych oraz washów przeznaczonych do tego celu. 

Prace końcowe to osadzenie wieży na barbecie i przyklejenie luf. Na pokładzie umieściłem figurkę  marynarza wymachującego bojowo kataną. Adaptowałem w tym celu figurkę piechura, ale należy pamiętać, że młodsi oficerowie, podoficerowie oraz marynarze Cesarskiej Marynarki Wojennej używali mundurów piechoty, zaś posiadanie mieczy samurajskich, czyli właśnie katan było na porządku dziennym. Po prostu japońskie zamiłowanie do tradycji. Doskonale to widać w obu filmach poświęconych pancernikowi „Yamato”, czyli „Wielka wojna Archimedesa” oraz waśnie „Yamato”.

Budowa zatem dobiegła końca. Makieta pomimo drobnych mankamentów bardzo przyjemna i niekłopotliwa w budowie. Klejenie wieży wraz zmalowaniem trwało niecały tydzień, co jest bardzo dobrym wynikiem jak na moje tempo. Na koniec uchylę nieco rąbka tajemnicy, co to jest za projekt, o którym wspominałem, będzie to nowa ekspozycja nad którą trwają prace w Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu. Więcej szczegółów odnośnie tego przedsięwzięcia niebawem.

 

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Partnerzy

               

 

Kluby modelarskie

 

 
       
                 
                 

 

Our website is protected by DMC Firewall!