- AJM Models nr kat.700-014 - Okręt desantowy HMS Princess Beatrix
Kleje:
- cyjanoakrylowe (żel i rzadki)
Farby:
- Hataka,
- Vallejo
Chemia modelarska:
- Płyn do zmiękczania kalkomanii Mr. Mark Setter
- Sidoluks,
- seria Navy AK Interactive,
Kiedy jakiś czas temu przystępowałem do pisania recenzji nowego modelu firmy AJM Models, niewiele wiedziałem ani o samym okręcie desantowym, a właściwie do zadań specjalnych HMS Princess Beatrix ani też o jej siostrzanej jednostce HMS Queen Emma. Szukałem jednak dokumentacji do budowy tego modelu, informacji przybywało, robiło się coraz ciekawiej. Oba okręty wzięły udział w wielu operacjach Royal Navy, pisałem o nich w recenzji modelu. Coraz bardziej miałem ochotę na rozpoczęcie klejenia, w końcu uległem czarowi Jej Wysokości.
Budowę zacząłem od wycięcia elementów żywicznych z klocków wlewowych a następnie ich obrobienia. Skleiłem je także w większe moduły, nie łączyłem ich jednak w całość, nie chcąc sobie utrudniać dalszych prac. Wszystkie elementy okazały się bardzo dobrze spasowane, nie musiałem nic przerabiać. Jedynie pokład rufowy podkleiłem cienkim polistyrenu. Paskiem wyciętym z tego samego tworzywa okleiłem także ten pokład.
Teraz przyszła pora na zawartość fototrawionych blaszek. To one "robią" cały model. Od nich w dużej mierze zależy ostateczny wygląd budowanego modelu. Było ich naprawdę sporo, Oklejenie nimi kadłuba i nadbudówek zajęło mi kilka wieczorów, a prace podzieliłem sobie na kilka etapów. W tym miejscu wielkie słowa uznania należą się projektantowi blaszek. Poszczególne detale bardzo dobrze pasowały do siebie i do detali żywicznych. Ponadto do ich wyginania wystarczy jedynie dobra pęseta. Przyznaję się co prawda bez bicia, że trochę detali pominąłem, ale były one praktycznie niewidoczne i naprawdę maleńkie.
W swoich modelach zawsze staram się pokazywać fakturę blach kadłuba. W mikromodelach w skali 1/700 robię to oklejając kadłub paskami taśmy maskującej o pokrywaniem podkładem w sprayu. Tak było i tym razem. Model był gotowy do malowania. Postanowiłem jednak wykonać w malowaniu jednolicie jasno szarym z okresu jego służby na wodach norweskich. Bardziej podobał mi się niż kamuflaż z okresu służby na Morzu Śródziemnym.
HMS Princess Beaterix podczas operacji "Claymore" - I-go rajdu na Lofoty (źródło Internet)
Do malowania użyłem akryli rodzimej Hataki, z serii Red Line. Przy pomocy aerografu naniosłem podstawowy kolor, czyli RN Light Gray (A 503). Farba ma dobre krycie i fajną fakturę, wymaga jednak odpowiedniego rozcieńczenia, bo w buteleczkach jest nieco zbyt gęsta. Następne kolory, czyli beżowy na pokładach i czarny nanosiłem już przy pomocy cienkich pędzelków. Na sam koniec pokłady potraktowałem ciemnobrązowym waschem, który zrobiłem we własnym zakresie z mocno rozcieńczonej farby.
Podobnie miała się rzecz z barkami desantowymi LCA i LCM, tylko wasch był ciemnoszary. Barki po sklejeniu i pomalowaniu prezentowały się bardzo dobrze, to te detale, które też miały duzy wpływ na ostateczny wygląd miniatury.
Wraz z montowaniem detali zabrałem się także za przygotowanie podstawki, na której model będzie wyeksponowany. Zacząłem od przycięcia kawałka tworzywa w odpowiednich rozmiarach. Kolejnym etapem prac było przyklejenie wszystkich detali, takich jak relingi, osprzęt ratunkowy i desantowy. Model zaczął nabierać życia. Olinowanie wykonałem z kultowej już nici wędkarskiej 20 den. Na szczęście dużo tych sznurków nie było dużo. Posiłkując się zdjęciami oryginału przy pomocy specyfików AK Interactive zrobiłem kilka zacieków wokół kluz kotwicznych i w innych miejscach kadłuba. Starałem się nie przesadzać.
Ostatnim etapem prac było wykonanie fragmentu morza, takiego lekko wzburzonego, żeby model zyskał na dynamice. Metoda jaką zastosowałem opisywałem już wielokrotnie, więc nie będę powtarzał jej po raz kolejny. Na samym końcu z kawałków tworzywa wykonałem ramkę, którą pomalowałem na czarno. Budowa modelu sprawiła mi sporo frajdy. Myślałem, że będzie trudniej, ale uporałem się w ciągu trzech tygodni. Modele firmy AJM Models są opracowane bardzo dobrze. Może na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie skomplikowanych i trudnych, ale są one naprawdę przyjazne dla modelarzy, szczególnie tych, którzy cenią sobie oryginalne i nie tuzinkowe tematy. Takich bowiem w ofercie tego producenta nie brakuje.
Dziękuję firmom AJM Models i Hataka za przekazanie modelu i farb na potrzeby relacji.
Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski