Niemiecki okręt podwodny U-176 należał do typu IXc, dużych oceanicznych jednostek, które początkowo miały pełnić rolę jednostek dowódczych dla „Wilczych Stad” operujących na jednostkach typu VII. W praktyce jednak operowały samodzielnie, zaś dzięki dużemu zasięgowi mogły wykonywać dalekie patrole u wybrzeży Afryki czy obu Ameryk.
Właśnie podczas jednego z takich patroli u wybrzeży Kuby U-176 został zatopiony wraz z całą załogą przez kubański patrolowiec po uprzednim uszkodzeniu przez patrolujące samoloty US Navy. Z modelarskiego punktu widzenia jednostki typu IXc należały do najładniejszych w swojej klasie, głównie z uwagi na bardzo rasową sylwetę i czystą linię kadłuba, bez żadnych bąbli i temu podobnych rzeczy. Nowy model Uboota w skali 1/350 ze stajni Mirage Hobby, również zachęcał do budowy – estetycznie i poprawnie wykonane części, spora blaszka z detalami, tylko kleić.
Ponieważ nie dysponowałem jakąś bogatą dokumentacją "dziewiątek" postanowiłem podejść do tematu nieco na luzie, tak żeby tylko w poprawny sposób skleić model, przeprowadzając swoisty "crach test" nowego produktu Mirage Hobby, oczywiście w miarę możliwości detalując co się da.
Zacząłem tradycyjnie od sklejenia kadłuba, składał się on z dwóch połówek i pokładu. Sklejenie z sobą obu połówek, jak to uczyniłem było błędem. Miałem potem problemy z wpasowaniem pokładu i wklejeniem we właściwy sposób. Gdybym wkleił pokład w jedną z połówek kadłuba, myślę ze poszłoby lepiej, dałem jednak radę. Trzeba tu zatem uważać.
Kolejnym krokiem było uzupełnienie faktury kadłuba o linie podziału blach poszycia oraz szwy nitowe. Wykonałem ponadto imitacje pokryw wyrzutni torpedowych. Dziobowe to prostokąty wycięte z folii samoprzylepnej, rufowe zaś, to fototrawione detale jakie zostały mi po jednym z modeli. Z folii wykonałem również elementy na burtach w części podwodnej kadłuba.
Można było zatem zabrać się za montowanie sterów. Było to dość trudne z uwagi na bardzo kruche tworzywo z którego zrobiony został model, praktycznie wszystkie stery głębokości połamałem przy wycinaniu z ramek. Udało się mi jednak złożyć je z powrotem i wkleić na właściwe miejsca. Śruby postanowiłem wkleić dopiero po zakończeniu malowania.
Potem przyszła kolej na kiosk. Najpierw skleiłem bryłę i pomosty, uzupełniłem ją o imitację poręczy i schodni. Do ich wykonania posłużyły mi polistyrenowe pręty pozyskane z ramek wyciągniętych nad ogniem. Następnie przyszła pora na detalowanie czyli peryskopy, flagsztok i pokłady z relingami. Tu trzeba uważać z dopasowaniem pomostów fototrawionych z plastikowymi.
Po sklejeniu zasadniczych elementów modelu można było się zabrać za malowanie. Na początek wszystko zostało pokryte czarnym podkładem w sprayu, do tego posłużył mi zwykły lakier do zderzaków samochodowych. Zasadnicze malowanie to farby Vallejo Model Air – medium sea gray i czarny mieszane w różnych proporcjach – najbardziej ciemnym, antracytowym kolorem pokryłem podwodną część kadłuba, z niewielką domieszką czarnej pokryty został kiosk i uzbrojenie, zaś sam średnio szary posłużył do pomalowania nawodnej części kadłuba. Pokłady z kolei pomalowałem czarno zielonym z domieszką szarego.
Po wyschnięciu farby wkleiłem kiosk, śruby napędowe oraz wszystkie pozostałe drobne detale. Wykorzystałem śruby polistyrenowe, miały zdecydowanie lepszy kształt i wielkość niz forotrawione. Uzbrojenie uzupełniłem o kilka drobnych części, takich jak imitacje celowników w przypadku działa 8,8cm czy magazynków w przypadku działek p.lot. Do wykonania olinowania posłużyły mi nitki z damskich rajstop, zaś izolatory to krople płynnej szpachlówki Gunze, które pomalowałem po wyschnięciu pomalowałem kolorem czarno – zielonym.
Na samym końcu nałożyłem kalkomanie i model pokryłem waschem z mocno rozcieńczonej czarnej farby, zaś rdzawe zacieki to typowe patenty modelarzy „pancernych” z farb olejnych dla plastyków.
W ten sposób zakończyłem prace nad modelem, zresztą bardzo sympatycznym. Budowa tego modelu nie dała mi w kość i nie trwała długo. Model ten można polecić wszystkim – można przy jego pomocy zdobywać pierwsze doświadczenia w budowie modeli okrętów, zaś bardziej doświadczeni modelarze zyskali zestaw umożliwiający budowę wiernej repliki tego pięknego okrętu.
Dziękuję firmie Mirage Hobby za udostępnienie modelu na potrzeby relacji.
Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski