Jak zrobić wodę?

Budując modele okrętów w konwencji „do linii wodnej” umieszczam je na podstawce imitującej naturalne środowisko każdego statku, czy okrętu jakim jest morze. Uważam, że w ten sposób można podkreślić urodę nawet najbardziej dziwnej i na pozór brzydkiej jednostki pływającej, nie mówiąc o rasowych statkach czy okrętach. 

Dość często pada pytanie, w jaki sposób robię te wodne podstawki, co mi dosyć schlebia i jednocześnie utwierdza, że stosowane przez mnie patenty zdają egzamin. Te moje metody oczywiście ewoluowały, zaś od pewnego czasu na potrzeby mikromodelarstwa w  skali 1/700 przybrały pewien scenariusz, który zmienia się w zależności od tego jaki model buduję i jak chcę go pokazać. Postanowiłem wykorzystać budowę kolejnego testowego modelu dla firmy AJM Models do pokazania metod jakie stosuję do eksponowania moich modeli. Oczywiście nie są to patenty jedynie słuszne, można wykorzystać je w całości, można też stosować pewne wybrane rozwiązania, można oczywiście nie stosować ich wcale. 

Pierwsza sprawa to koncepcja całej podstawki. Musimy wiedzieć w jaki sposób chcemy wyeksponować nasz model, czy będzie stał na kotwicy, czy będzie płynął, a jeżeli tak to w jaki sposób, szybko czy wolno? Ważne jest też to, jak będzie wyglądało morze, czy będzie spokojne podczas ładnej pogody, w słoneczny dzień wtedy będzie niebieskie, czy granatowe, czy podczas deszczu, czy nadciągającego sztormu, a wtedy dominować będzie szarość z domieszką zieleni. Oczywiście też musimy wziąć pod uwagę akwen, na którym operował okręt, którego model akurat kleimy. Inaczej będzie wyglądał Północny Atlantyk jesienią, inaczej Ocean Spokojny latem a jeszcze inaczej nasz Bałtyk w czasie zimy. Tu warto posiłkować się zdjęciami, których na szczęście mamy bardzo dużo.
Duże znaczenie ma także układ naszej podstawki. Model powinien być umieszczony centralnie, stosujemy tu zasady typowe dla winiet i dioram. Ważny jest natomiast układ fal, jeżeli chcemy pokazać okręt w ruchu. Sam osobiście dochodziłem dość długo do tego jak powinno to prawidłowo wyglądać, o czym świadczą poniższe zdjęcia. 

Na zdjęciu z lewej HMS Princess Beatrix - jedna moich z pierwszych prób, kompletnie nieudany układ fal, przypominający choinkę. Z prawej - HMS Express - już trochę lepiej, ale jeszcze nie to, co powinno być. Odkosy fal na prawej burcie mają już poprawny układ, po lewej jeszcze nie. 

Jedną z kolejnych prób była HMS Ibis, na zdjęciu z lewej. O ile fale dziobowe wyglądają zupełnie przyzwoicie, o tyle fale przy śródokręciu w żadnym wypadku nie powinny zaczynać się przy burtach. Jednym z moich ostatnich modeli był HMS Jervis Bay. Układ fal już całkiem poprawny, nie ma denerwującego efektu choinki, całkiem nieźle udało mi się uzyskać efekt pracy okrętu na sztormowej fali.

Niezbędne jest zatem przeanalizowanie odpowiedniej ilości zdjęć płynących okrętów/statków najlepiej z lotu ptaka. Czyli znowu wertujemy zasoby Internetu, książek, można obejrzeć sobie filmiki na youtube. Możliwości mamy sporo.

Kiedy już wiemy w jaki sposób chcemy wyeksponować nasz model, możemy przystąpić do wykonania podstawki. Zaczynamy od wycięcia sobie prostokąta o wymiarach większych od wymiarów modelu. Ja wykorzystałem do tego hips o grubości 2mm, można także wykorzystać kawałek sklejki. Ważne żeby materiał był sztywny i nie podatny na odkształcenia. Sam osobiście staram się wykonywać takie podstawki w kilku ujednoliconych wielkościach. Łatwiej przechowywać tak większą ilość modeli. Kiedy podstawkę mamy przygotowaną, odrysowujemy na niej kontur kadłuba. Najlepiej zrobić to za pomocą ołówka, zwłaszcza kiedy mamy pomalowany kadłub. Dobrze też wykonać tę czynność na początkowym etapie prac nad modelem, unikniemy wtedy przypadkowego uszkodzenia. Kontur kadłuba poprawiamy markerem i zaznaczamy układ fal. Warto sprawdzić jak to będzie wyglądać, przykładając do podstawki nasz model.

Możemy teraz przystąpić do formowania naszego morza. Tu zaskoczenie, wykorzystamy zwyczajne materiały, jakie zazwyczaj mamy w domu. Będziemy potrzebować plasteliny. Możemy zaopatrzyć w kilogramową „cegłówkę” która starczy nam na całą flotę, możemy tez wykorzystać zwyczajną, kolorową, szkolną. Potrzebny nam będzie także kawałek folii aluminiowej, klej polimerowy oraz akrylowa farba do mebli, najlepiej niebieska lub błękitna.

 Fale powstaną z plasteliny. Ja zazwyczaj zaczynam jej nakładanie od dziobu, formując kawałek tak, jak na zdjęciu z lewej i po środku, ...starając się uzyskać efekt fali, która powstaje, kiedy okręt płynie z dużą prędkością. Fale mają wtedy charakterystyczną, spienioną grzywę, która miejscami się załamuje. Plastelinę formuję palcami, młodsi modelarze mają to na świeżo z zajęć plastyki, starsi przypomną sobie szkolne czasy. W ten sposób staram się wykonać nie tylko fale, które powstają w wyniku przemieszczania się okrętu, ale także w innych miejscach mojej podstawki. Kilkukrotne przymierzenie modelu do podstawki, jak na zdjęciu z prawej, jest jak najbardziej wskazane. Pozwoli skorygować ewentualne błędy.

 Powierzchnia morza nie jest idealnie gładka. Tu przyda się folia aluminiowa. W dłoniach zgniatam przygotowany kawałek. Trzeba to robić dosyć delikatnie, żeby folii nie porwać, a uzyskać efekt taki, jak na zdjęciu po lewej stronie. Przygotowaną w ten sposób folię można przykleić do podstawki. Ja używam do tego celu kleju polimerowego do przyklejania kasetonów styropianowych, lub podobnych rzeczy. Bardzo ważne jest dokładne przyklejenie folii, zwłaszcza w miejscach naszych fal. tu także trzeba uważać, żeby nie uszkodzić folii. Robimy to delikatnie dociskając folię palcami do podłoża. Co jakiś czas przymierzamy model do podstawki, jak na zdjęciu środkowym. Po wyschnięciu kleju odcinamy niepotrzebne kawałki folii, zostawiając jednak z każdej strony margines 1 - 2 cm. Zawijamy go następnie do spodu podstawki i przyklejamy przy pomocy kleju cyjanoakrylowego. Następnie podstawkę gruntujemy farbą do mebli, nakładamy dość konkretną warstwę i odkładamy do całkowitego wyschnięcia, np. na noc. Zdjęcie z prawej.

Kiedy farba do mebli będzie już sucha możemy przystąpić do kolejnego etapu, jakim jest malowanie naszego morza. Tu już wykorzystamy farby typowo modelarskie, ja używam akryli, głównie Vallejo, ale inne np. Italeri czy nasza rodzima Hataka też doskonale się do tego celu sprawdzą. Kolorystkę dobieramy tu zgodnie z naszą koncepcją podstawki. Ja wzorowałem się na scenach z serialu Pacyfik przedstawiających operację desantową na Gudalcanalu. Zdjęć nie zamieszczam bo nie mam prawa do publikacji. Nie ma tu jakiejś jednolitej koncepcji, kolory dobieramy na oko, metodą prób i błędów, o czym dobitnie świadczą poniższe zdjęcia. Kolory natomiast nakładamy od najciemniejszego po najjaśniejszy czyli biały, który zawsze występuje w morskiej kolorystyce. 

Malowanie zaczynamy od koloru Intermediate Blue. Farba nie powinna być zbyt gęsta, błękitny podkład może przez nią prześwitywać, zaś w miejscach gdzie okręt wzburzył wodę jest to wręcz wskazane. Następnym kolorem był niebieski, nakładany w identyczny sposób jak poprzedni.

 Ponieważ wyszło mi zbyt niebiesko, wymieszałem oba kolory i powtórzyłem operację jeszcze raz. Potem do resztki mieszanki dołożyłem trochę jasnoszarego i zacząłem przecierać miejsce wypiętrzenia fal i wzburzenia wody. Przypominało to trochę metodę suchego pędzla przy farbach olejnych. Nadmiar farby wycierałem w kawałek papierowego ręcznika, a kiedy pędzel bardziej brudził, niż malował nakładałem farbę na moją podstawkę. Dla uzyskania zadowalającego efektu, kiedy nałożymy zbyt dużo farby, co daje efekt maźnięcia pędzlem, możemy rozetrzeć nadmiar farby palcem.

 Następnym krokiem było wtarcie koloru jasnoszarego, z tym że, nie wcierałem go gdzie popadnie na całej powierzchni, tylko tam, gdzie woda była najbardziej wzburzona…

 …czyli na grzbietach fal, na styku burt z powierzchnią wody, no i oczywiście za rufą, gdzie tworzył się kilwater.

 Na samym końcu białym kolorem malujemy grzywy fal oraz miejsca, gdzie woda była najbardziej wzburzona, a więc miejsca styku wody z kadłubem statku i oczywiście kilwater za jego rufą.

Na tym etapie możemy przykleić model do podstawki. Najlepszy jest to tego klej polimerowy, który umieszczamy na podstawce i ustawiamy model delikatnie dociskając. Klej spełni także rolę szpachlówki, wnikając w ewentualne szpary pomiędzy modelem a podstawką. Jego dodatkową zaleta jest to, że jest przezroczysty. Oczywiście należy uważać, żeby nie pobrudzić burt modelu. Dodatkowy element w postaci tonącego wodnopłatowca po prostu wcisnąłem pod odpowiednim kątem w plastelinową falę. 

Mając model zamontowany na stałe do podstawki, możemy użyć specyfiku, dzięki któremu uzyskamy właściwą teksturę wody. Na rynku jest cała gama tego typu preparatów, jak użyłem „Still Water” firmy Vallejo. Ma on postać dość rzadkiego przezroczystego żelu. Ja nakładam go w ten sposób, że wylewam odrobinę bezpośrednio na powierzchnie mojego „morza” i rozprowadzam pędzlem. Uważać trzeba, aby nie pochlapać burt, ani tego co powinno być matowe. 

Ostatnią czynnością jaką zrobimy po wyschnięciu Still Watera jest wykonanie piany, którą naniesiemy na grzbiety fal i w pewne inne miejsca, które tego wymagają. Można wykorzystać do tego gotowy preparat, ja jednak od pewnego czasu stosuję rozwiązanie prostsze i tańsze, a mianowicie do białej farby dodaję sodę spożywczą, powszechnie stosowaną w kuchni. W zależności od proporcji wychodzi z tego papka, którą można aplikować zarówno pędzelkiem jak i np. wykałaczką. Coś takiego nakładamy na same grzbiety fal, kilwater a także miejsca styku wody z kadłubem. Po wyschnięciu pokrywamy wszystko warstwą Still Watera.

W ten sposób robię imitację powierzchni morza przy moich modelach okrętów w skali 1/700. Tę metodę można stosować z powodzeniem także w przypadku innych podziałek modelarskich, podstawowe zasady są identyczne, jedyne co może ulec zmianie, to konstrukcja morza, wymagania dużej skali w jakiej wykonamy model czy też inne czynniki. Sam oczywiście staram się dalej udoskonalać stosowane techniki, co będę się starał pokazywać.

Na sam koniec wypada wspomnieć także o modelu, który mimowolnie stał się bohaterem tej relacji. To model okrętu desantowego USS „Monitor” LSV-5. Należał on do typu „Osage” i początkowo był projektowany jako okręt do układania sieci.

              Zdjęcia: Internet

Nazwa oczywiście pochodziła od słynnego okrętu pancernego „Monitor” z drugiej połowy XIXw. Stępka pod LSV-5 została położona w 1941r., wodowanie nastąpiło w 1943r. zaś wejście do służby rok później. Okręt brał udział w operacjach desantowych na Filipnach i Okinawie. Po zakończeniu działań wojennych pełnił rolę okrętu szpitalnego, a także brał udział w operacji transportu do kraju byłych jeńców wojennych i repatriantów. Z czynnej służby okręt został w 1947r. przeniesiony do rezerwy, zaś  w 1961r. złomowany.

Model desantowca USS „Monitor” przygotowuje w chwili obecnej firma AJM Models. W chwili obecnej trwają ostatnie przygotowania do uruchomienia produkcji tego modelu, opracowywana jest instrukcja montażu i boxart. Model do sprzedaży powinien trafić pod koniec kwietnia.

 

Dziękuję firmie AJM Models za udostępnienie modelu na potrzeby relacji

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski

 

 

 

 

 

Partnerzy

           

 

Kluby modelarskie

 

 
       
                 
                 

 

Our website is protected by DMC Firewall!