W Pudle - samolot myśliwski Yak-9T - 1/32 - ICM Models

Model: YAK-9T WWII Soviet Fighter
Nr kat.: 32090
Skala: 1:32
Producent: ICM Models
Tworzywo: model wtryskowy,
Malowanie: 4 x ZSRR

Ukraiński producent ICM Models już dawno ugruntował sobie mocną pozycję w segmencie modeli samolotów w skali 1/32. Dotychczas jednak preferowano dwupłatowe myśliwce i samoloty szkolne z okresu międzywojennego, wyjątkiem była tu seria modeli myśliwców I-16, modeli śmigłowców szturmowych AH-1 Cobra nie liczę. Sytuacja ta się trochę zmienia, bo producent z Kijowa zaczyna wydawać serię naprawdę rasowych myśliwców – Jaków – 9. Jako pierwszy ukazał się wariant Jak-9T uzbrojony w działko 37 mm. Dzięki uprzejmości producenta możemy przekonać się co kryje się w pudełku z ładnym, estetycznym boxartem przedstawiającym naszego bohatera w locie.

Zanim jednak przyjrzymy się zawartości pudełka, warto zwrócić uwagę na pewien szczegół. Z grafiki usunięto wszelkie oznaczenia z czerwonymi gwiazdami na czele. Został tylko fragment gwiazdy i numeru na kadłubie. W zaistniałej sytuacji –  konfliktu zbrojnego z Rosją na pełną skalę jest to zupełnie zrozumiałe, tak samo jak, że producent mimo wszystko zdecydował się na wydanie tego właśnie modelu. Tu raczej zadecydowała czysta ekonomia – wstrzymanie całego projektu to zamrożenie zainwestowanych w niego środków, a w dzisiejszych czasach nikt nie może sobie na to pozwolić. 

Pod kolorowym lakierowanym wiekiem, kryje się solidne, kartonowe pudło, które bardzo dobrze zabezpiecza zawartość przed przypadkowymi uszkodzeniami. Praktyka z powodzeniem stosowana przez ICM od jakiegoś czasu. W środku foliowa torebka, żeby nie powiedzieć torba z elementami, instrukcja montażu i malowania oraz arkusz kalkomanii. Podstawowe elementy modelu zostały wykonane z jasno szarego tworzywa, które nie powinno sprawiać problemów podczas pracy z modelem. Oglądając wypraski nie dopatrzyłem się, żadnych wad produkcyjnych w postaci nadlewek, jamek skurczowych, zaś ślady po wypychaczach  znajdują się w miejscach niewidocznych. Wyjątek stanowią luki podwozia, ale wystarczy kilka minut z gąbką ścierną o odpowiedniej gramaturze i nie będzie po nich śladu.

Model ma klasyczny podział technologiczny. Zresztą przy dość prostej konstrukcji samolotów z biura Jakowlewa nic innego moim  skromnym zdaniem nie da się wymyślić. Płat składa się z trzech elementów. Prawa i lewa górna część oraz dół. Lotki wykonano jako osobne elementy, sporo natomiast się dzieje w lukach podwozia.

Nie ma tu zbyt wielu linii podziału, co jest podyktowane konstrukcją samolotu. Linie podziału, które są, wykonano w sposób wyraźny, równy i delikatny, co jest niewątpliwą zaletą zestawu. Ta uwaga tyczy się nie tylko płata, ale i pozostałych elementów modelu. Producent natomiast nie zdecydował się na możliwość wykonania klap w pozycji otwartej czy wykonanie imitacji nitów w miejscach, gdzie poszycie wykonano z blachy. Czy to wada czy zaleta trudno stwierdzić. Jednym to będzie pasować innym nie. Sam osobiście pewnie pobawiłbym się z klapami, nitowanie niezbyt mi wychodzi, więc pewnie bym zostawił. Decyzję w tym zakresie pozostawiam posiadaczom tego zestawu.

Kadłub także ma klasyczny podział na lewą i prawą połówkę. Jako osobne elementy zaprojektowano poszycie jego górnej części nad silnikiem i przedziałem uzbrojenia oraz dolną część pomiędzy płatem a usterzeniem. Podstawowe podzespoły kadłuba znajdują się na ramce średniej wielkości a wraz z nimi trochę detali kokpitu z genialnie wykonaną tablicą przyrządów oraz stelażem, szkieletem przedniej części kadłuba, ponieważ przedział silnikowy możemy wykonać otwarty. Decyzję w tym zakresie trzeba podjąć przed rozpoczęciem budowy, co zresztą jasno sugeruje instrukcja. Bardzo przypadła mi do gustu faktura powierzchni kadłuba, o liniach podziału wspominałem poprzednio, tu mamy trochę nitów i bardzo realistycznie odtworzone pokrycie płócienne. Pokrywy nosowej części kadłuba nie mają odtworzonej wewnętrznej faktury powierzchni, jeżeli ktoś przy okazji klejenia chce popełnić doktorat lub habilitacje, może je wykonać samodzielnie, jeżeli komuś to nie przeszkadza, nie będzie ich odwracał do góry nogami. Ciekawie rozwiązano także sposób mocowania stateczników poziomych. Na kadłubie producent umieścił wypustki na których osadzamy stateczniki, które po sklejeniu są puste w środku. Moim zdaniem takie rozwiązanie powinno zapewnić łatwiejsze złapanie geometrii usterzenia, niż klasyczne z wpustem w stateczniku i szczeliną w kadłubie.

Kolejna znacznie większa ramka to wszystkie większe elementy, bez podziału na przeznaczenie. Mamy zatem stateczniki, wszystkie powierzchnie sterowe wykonane jako oddzielne elementy, makietę silnika, podzespoły podwozia, śmigło i tak dalej. Sporo się tu dzieje i przed zakupem jakichkolwiek artefaktów do waloryzacji trzeba się zastanowić, czy na pewno warto. Wystarczy spojrzeć na koła podwozia głównego, czy imitację siatek na różnego rodzaju wlotach powietrza. Po pomalowaniu na czaro wystarczy przetrzeć odpowiednim metali zerem, żeby uzyskać naprawdę zadowalający efekt. 

Kolejne dwie ramki mają zdecydowanie mniejsze rozmiary. Na jednej z nich rozmieszczono kratownicę kokpitu oraz detale uzbrojenia. Od razu zwracam uwagę, że przy wycinaniu elementów kratownicy trzeba będzie bardzo uważać, jest bardzo delikatna i podatna na przypadkowe uszkodzenia, a są to te detale, których prawidłowe i staranne wykonanie będzie miało bardzo duży wpływ na ostateczny wygląd naszego modelu. Podobnie jak uzbrojenie wraz z osprzętem. Makiety działka i wkm-u wraz z podajnikami amunicji wykonano z bardzo dużą dbałością o detale, dla nich warto rozważyć wykonanie modelu z otwartym przedziałem silnikowym.

Kolejna mniejsza ramka to po prostu drobnica, którą wolał umieścić razem, niż narażać modelarza na przypadkowe zgubienie jakiś drobiazgów, lub wręcz wyrzucenie ich przez nieuwagę po wycięciu z ramek większych elementów. Wiem o czym piszę, bo kila razy samemu mi się to przytrafiło. Mamy zatem detale podwozia, silnika, kokpitu, pokrętła, dźwignie czy uchwyty. Rury wydechowe są pełne w środku, ale mają na tyle dużą średnicę, że bez problemu można je nawiercić. Drukowanych lub żywicznych zamienników na razie nie ma, ale pewnie z czasem się pojawią. 

Zasadnicze elementy wykonane z szarego tworzywa uzupełnia ramka wykonana z tworzywa przezroczystego. Nie będę odkrywczy, jeśli napiszę, że znajduje się na nim osłona kabiny pilota. Tak, dokładnie ona tam jest. Zaprojektowano ją jako dzieloną, więc możemy wykonać ją jako otwartą. Poza tym mamy imitację szyb pancernych w wiatrochronie i zagłówku a także klosze lamp pozycyjnych. Jakość oszklenia nie budzi zastrzeżeń. Jest ono cieknie, przejrzyste nie soczewkuje i nie daje refleksów. Ramy poprowadzono równo i wyraźnie. Mają poprawną grubość.

Kalkomania to dość spory arkusz, ale w skali 1/32 jest to zupełnie zrozumiałe. Mamy zatem trzy rodzaje oznaczeń przynależności państwowej, co ważne także ze srebrnymi obwódkami, numery, godła napisy fundacyjne w tym jeden dość znajomo brzmiący „Kamieniec Podolski”. Są także napisy eksploatacyjne oraz imitacje zegarów na tablicę przyrządów i wskaźniki umieszczone na skrzydłach. Nie mam większych uwag co do jakości druku, jedynie gdzie niegdzie czerwone obwódki na numerach i znakach przynależności państwowej są troszeczkę rozmazane, widać to na zdjęciach, ale robiłem je przy dużym powiększeniu, a po nałożeniu ich na model nie powinny być widoczne. Błona kalkomanii jest dość cienka, co także jest zaletą, ale zmusza do uważnego i delikatnego obchodzenia się nimi podczas nakładania na model. 

Do wyboru mamy cztery opcje malowania. Pierwsze z nich to samolot w zielono – czarnym schemacie malowania z okresu bitwy na Łuku Kurskim. Pozostałe trzy to maszyny w schematach szaro – niebieskich z różnych jednostek operujących w ramach pierwszego i drugiego Frontu Ukraińskiego w okresie od lata 1944 do 1945 roku. Trzeba przyznać, że producent dobrał malowania z gustem nie są one krzykliwe a jednocześnie efektowne. Mi osobiście najbardziej podoba się schemat czwarty, czyli „89 Kamieniec Podolski”. Jednak, jeżeliby przyszło do klejenia tego modelu to pewnie i tak zwyciężyłby lokalny patriotyzm, a mój model nosiłby malowanie z 1 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego „Warszawa” z okresu walk o Wał Pomorski i Kołobrzeg.

Schematy malowania znalazły się oczywiście na końcu instrukcji montażu i malowania. W przypadku  modeli ICM-u ma ona postać broszurki, gdzie część zewnętrzna drukowana jest na papierze kredowym, zaś środek na zwykłym. Co nie zmienia faktu, że opracowana jest w sposób bardzo czytelny i bez problemu przeprowadzi nas przez kolejne etapy budowy modelu.
Tak zatem w pudełku prezentuje się Jak-9T, nowy model firmy ICM w skali 1/32. Trzeba przyznać, że robi bardzo pozytywne wrażenie. Bardzo solidnie opracowany zestaw przeznaczony do bardzo szerokiego spektrum odbiorców. Daje znakomitą podstawę do wykonania bardzo wiernej repliki tego nie ukrywajmy pięknego samolotu. Doświadczeni modelarze waloryzując ten zestaw, używając zarówno gotowych dodatków jak i w sposób samodzielny. Efekt może rzucić na kolana. Z tym zestawem spokojnie poradzą sobie także modelarze mniej doświadczeni, czy wręcz zaczynający swoją przygodę z samolotami w skali 1/32. Skleją go „prosto z pudełka” i będą się cieszyć rasową linią tego myśliwca. Nie muszę oczywiście dodawać, że jest to pierwszy model z serii, ICM nie tak dawno ogłosiła, że w przygotowaniu jest kolejny model Jaka-9 tym razem w wersji K. Może warto pójść za ciosem także serie modeli innych myśliwców z Frontu Wschodniego takich jak Ła-5FN czy Ła-7. Temat do przemyślenia.  

 

 

 

Dziękuję producentowi, firmie ICM Models za przekazanie modelu  na potrzeby recenzji

Marcin "Marwaw" Wawrzynkowski

 

Partnerzy

     

 

Kluby modelarskie

 

 
       
                 
                 

 

DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd